Zapowiada się przyjemny dzień – słonko ładnie świeci, co już wykorzystał mój pies… ;-)

Dziś też drugi dzień Warszawskiego Festiwalu Piwa, na który ponownie się wybieram. Na razie mogę się podzielić kilkoma wrażeniami – choć może bardziej informacjami/spostrzeżeniami – z pierwszego dnia Festiwalu.

Warszawski Festiwal Piwa 2014, dzień pierwszy

Festiwal odbywa się w dniach 10-12 (piątek – niedziela) października w Hali Konferencyjno-Targowej przy ulicy Domaniewskiej 37A w Warszawie.

  • Piątek: 16:00 – 2:00
  • Sobota: 11:00 – 2:00
  • Niedziela: 11:00 – 16:00

The Kolejka

Festiwal niestety nie zaczyna się od piwa, ale od długiej kolejki – z 30-40 minut stania, co pewnie częściowo wiana opóźnienia przy otwarciu. Choć aż dziwne, że nikt nie zagospodarował tej kolejki ;-)

Na koniec „bilecik” (stempel) za 5 zł i jesteśmy w środku – można przystąpić głównego punktu wizyty, czyli konsumpcji. Tu na szczęście jest lepiej i szybciej – do kranów nie ma specjalnych kolejek, choć oczywiście zdarzają się – zwłaszcza przy premierze, czy jakimś wyczekiwanym piwie które właśnie pojawiło się na nalewaku.

Ceny piw(a)

Ceny piwa są znośne – ok 8-12 zł za 0.5, choć oczywiście zdarzają się i droższe piwa. Oprócz 0.5 właściwie każdy browar oferuje 0.3, a w niektórych przypadkach możecie również zakupić 0.2-0.1 litra, choć wtedy „cena za litr” rośnie.

Ale takie Festiwale to chyba nieliczne sytuacje gdzie warto zamówić coś mniejszego niż 0.5 litra – piw jest tyle do spróbowania, że nie ma co „przemęczać głowy” jednym.

Jak jesteście w grupie – zawsze można kupić 0.5/0.3 i rozlać na 2-3 osoby, dzięki czemu spróbujecie więcej piw bez większego „zmęczenia”, a i w portfelu zostanie więcej złotówek – oczywiście na kolejne piwo… ;-)

Szklanki, kufle i pokale – czyli szkło

Wprawdzie można kupić na miejscu szkło festiwalowe, to nie ma takiego obowiązku. Wersja ekonomiczna – przychodzicie z własnym, albo na miejscu pijecie „z plastiku”.

Szkło możecie też kupić na terenie Festiwalu – oprócz festiwalowego macie potężny wybór szklanek, kufli i pokali dostępnych na stanowiskach poszczególnych wystawców. Ich ceny to zazwyczaj przedział 10-20 zł.

Kufel z browaru Lubrow (0.125 litra):

SONY DSC

Jedzenie

A że przy piwie chce się jeść, to na miejscu miejscu nie mogło zabraknąć gastronomii – food tracki znajdziecie na zewnątrz, tuż przed głównym budynkiem. Jest wołowina :-)

Toalety

Oprócz wzrostu apetytu piwo (a konkretnie chmiel) działa również moczopędnie, więc nie mogło zabraknąć toalet. W środku nie jest ich specjalnie dużo, ale specjalnie długich kolejek raczej nie było – a w razie czego na zewnątrz czekają „niebieskie budki” ;-)

[Aktualizacja 2014.10.12]

Warszawski Festiwal Piwna 2014, dzień drugi

W sobotę widać pewne zmiany – może do organizatorów trafiły jakieś „prośby czy sugestie”, a może pozostałości po piątku – ale pojawiło się więcej stolików i siedzisk (głównie skrzynki po piwie), a tym samym odbiór hali zmienił się z „targowego” na bardziej „imprezowo-melanżowy”, choć raczej w tym pozytywnym znaczeniu…

Dodanie stołów miało jeszcze jeden aspekt – po odstawianych na nich kuflach można było zobaczyć, że całkiem sporo osób przeceniało swoje możliwości decydując się na „kolejne 0.5” i/lub zaskoczeni smakiem, że to nie „aromatyzowana woda” odstawiali po 2 łykach, szukając czy nie ma gdzieś w okolicy „prawdziwego piwa”, czyli „jasnego, wysoko odfermentowanego lagera” ;-)

Choć trzeba przyznać, że większość odwiedzających – w przeciwieństwie choćby do festiwalu we Wrocławiu – to raczej osoby obeznany w temacie…

Przez te 2 dni spróbowałem łącznie 27-28 (jedno podwójnie ;-)) różnych piw „z nalewaka”, plus kilka „butelek” przed/po… Ale nie zamierzam porównywać które z nich było najlepsze, a które najgorsze – uważam, że nie ma to sensu, starałem się dobierać je na tyle różnorodnie, że ciężko porównywać. Poza kilkoma które mnie troszkę rozczarowały – nie były złe, ale na zasadzie „spodziewałem się więcej” – większość „trzymała poziom” :-)

Jedzenie

Pierwszego dnia nie korzystałem z gastronomii na terenie Festiwalu, ale nadrobiłem to w sobotę. Kanapka z Chyżego Wołu (20 zł, jakieś 10-15 cm) + 50 gram suszonej wołowiny (14 zł za 50 gram, czyli jakieś 28 za kilogram).

Nie zdążyłem zjeść pizzy z pieca w food tracku (ok 20 zł), a z tego co widziałem – prezentowała się całkiem przyjemnie/apetycznie.

Szkło

Udało mi się jeszcze dokupić 2 małe kufelki z browaru Lubrow (zdjęcie powyżej), a oprócz tego – dla zasady – stwierdziłem, że trzeba by kupić jeszcze jakieś szkło większej pojemności niż 0,1.

Ostatecznie wybór padł na Teku od Doctor Brew (0.33, 15 zł) + Kufelek z browaru Lubrow (0.125, 10 zł):

doctor-brew-teku_lubrow_kufel_wfp2014_02

Nie wiem czy najfajniejsze, najtańsze, czy… Po prostu zbierałem się już do wyjścia, i jakoś tak się stało – choć wcześniej zastanawiałem się nad pokalem z Widawy ;-)

Na pewno w wyborze Teku od Doctor Brew pomógł wielu z kupujących fakt, że innego Teku nie było – festiwalowe zniknęło chyba szybciej niż się pojawiło… Z Doctor Brew kupiłem, bo akurat trochę wcześniej dowieźli… Na szczęście oprócz Teku są inne szkła, i ich wybór był spory, a i z dostępnością przeważnie nie było problemów…

A „z jednego takiego, bardziej znanego browaru” narzekali, że…

Przy okazji mała refleksja – gdzieś „w kuluarach” słyszałem, że z „z jednego takiego, bardziej znanego browaru” narzekają na relatywnie małą sprzedaż… Nie wiem ile w tym prawdy, a ile „marketingu” czy „nadmiernych oczekiwań”, ale raczej stanowisko mieli przez większość czasu oblegane – choć nie musi to przekładać na sprzedaż…

Sam kupiłem „na drogę” u nich kilka butelek – choć bez szaleństwa, bo:

  • Trzeba to potem ze sobą zabrać/wieść, a ze zrozumiałych względów zrezygnowaliśmy z samochodu
  • W małym sklepiku z piwami regionalnymi niedaleko domu mam właściwie identyczny wybór ich piw, a sporo taniej (~3 zł na butelce)
  • A i nie samym „jednym takim, bardziej znanym browarem” człowiek żyje, wręcz przeciwnie – a było całkiem sporo piw z innych browarów, i – moim zdaniem – ciekawszych, i słabiej dostępnych w „okolicznych sklepach”

Ale tez nie widziałem, by jakiemuś „wystawcy” zaczynało braknąć piwa, a i kolejki – nie licząc piątku i kolejki do wejścia – do nalewaków też nie były jakieś specjalnie potężne, a wręcz przeciwnie – najczęściej było to maksymalnie kilka osób, co dla mnie – kupującego – miało taką zaletę, że po kolejne piwko mogłem iść dopiero gdy skończyłem poprzednie… Bo czasem to miejscem konsumpcji bywa kolejka po następne… Choć rozumiem, że sprzedającym mogła się ta sytuacja mniej podobać.

(!) Zgłoś błąd na stronie | Lub postaw nam kawę :-)
LUTy dla D-Cinelike (DJI Mini 3 Pro, DJI Avata, OSMO Pocket) od MiniFly
Wdrożenie Omnibusa w sklepie na WooCommerce
Jak (legalnie) latać dronem w Kategorii Otwartej
Patryk