Chociaż internet, a zwłaszcza media społecznościowe potrafią dostarczyć wiele „LOLcontentu”, to rzadko, naprawdę rzadko kiedy z tego korzystam. Jednak czasem trafi się coś takiego, że… Ciężko przejść obojętnie. Tym razem nie do końca jednak o „LOL” chodzi, bo mowa o sprawach poważnych, związanych z adopcją zwierząt (psów), czyli tematem, który jest bliski mojemu sercu. Co więcej, mam wrażenie, że „bohaterów” tego wpisu zdarzyło mi się w przeszłości obdarować nawet moim skromnym procentem w rocznym zeznaniu podatkowym. I przyznam, że choć niby uprzedzają, że są fundacją „inną niż wszystkie”, to miałem nadzieję, że chodzi o coś innego niż – w moim odczuciu – chamstwo w swoich postach w mediach społecznościowych. Zwłaszcza w przypadku organizacji, która ciągle prosi o darowizny…
Fundacji „Duch Leona”, inna niż wszystkie, również, jeśli chodzi o kulturę
Mowa o fundacji „Duch Leona”, która dziś na swoim profilu w mediach społecznościowych, a konkretnie na Facebooku, opublikowała taki oto post:
Wczoraj po godz 21 zadzwoniła Pani w sprawie adopcji. Chciała wziąć od nas „tego beżowego z czarną maską mastifa hiszpańskiego”. Pani oferowała mu mieszkanie w bloku w dużym mieście i spacery po lesie. Latem chodziliby również nad staw, żeby mógł się wykąpać. Pani wcześniej miała w mieszkaniu rottweilera i kaukaza i Nel na pewno miałby tam doskonałe warunki. Doskonałe do czego? Bo nie wiem. Do cholery, jak egoistyczne pobudki trzeba mieć, żeby chcieć zabrać psa z Ducha do mieszkania w mieście? Psa który waży ok 90 kg, jest młody, uwielbia się bawić, leżeć na słońcu, kopać doły i żyć w grupie? Niewątpliwie robiłby wrażenie na osiedlu.
Duch Leona – Fundacja inna niż wszystkie.
Wesprzyj, nie czekaj.
Fundacja „Duch Leona”
I choć – w moim odczuciu – prostactwo bijące z tego posta poruszyło mnie tak ogólnie, jako człowieka, to decyzja o tym, by zrobić z tego artykuł zapadła z pobudek już zawodowych. Zwłaszcza że dałem sobie kilka godzin, na przemyślenia. I to nawet na inne tematy, niż ten.
Mamy fundację, czyli coś, co wydawałoby się, że powinno być pewnego rodzaju ostoją, wolną od chamstwa. Mamy fundację, która zajmuje się zwierzętami. Fundację, któa – nie bójmy się nazwać tego po imieniu – żebrze o pieniądze, bo z tych pieniędzy funkcjonuje, działa. Mamy w końcu jakiegoś pracownika (?) oddelegowane go obsługi mediów społecznościowych, najpewniej nie z łapanki sprzed kojca, a kogoś, kto został wytypowany, by robić to dobrze.
I taka osoba odwala tak chamski wpis (w mojej ocenie oczywiście). Pal licho, że nieprofesjonalny, obraźliwy dla osoby, o której mowa, nawet jeśli jest to osoba anonimowa. Ale wpis, który w jednej chwili zniechęcił takie osoby jak ja, do jakiejkolwiek pomocy fundacji „Duch Leona”. A po komentarzach pod wpisem widzę, że nie tylko ja to tak odebrałem…
Oczywiście rozumiem, że może faktycznie 90-kolgramowy Matif Hiszpański to niekoniecznie pies do mieszkania w bloku, ale można było napisać to inaczej. Można było napisać to tak, by nie obrażać osoby, która być może nie przemyślała tego, być może nie była świadoma do końca co to za pies, co to za rasa. Można było go napisać w sposób mniej chamski, agresywny. Jednocześnie informując i dedykując, że są sytuacje, gdy muszą odmówić wydania psa do adopcji, bo…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Dzień dobry,
Z tego co wiem ten Mastif Hiszpański jest po przejściach i może nie być ot tak łatwy w adopcji jak to pozornie wygląda (są chyba filmy z przymiarkami dość konkretnych ludzi też). Ma wymagania i to na serio, absolutnie pomijając wymagania rasy (MH to pies stróżujący, mają tendencje do szczekania jako forma pracy stróża, musi mieć duży teren do pilnowania i to ogrodzony siatką by widział otoczenie po horyzont, lubi oznaczać moczem swój teren i podobnie). I to pewnie przeważyło. Chamstwa tam specjalnie w poście nie widzę, nie bądźmy tacy delikatni. Jak mam warunki to płacę na Ducha, też nie zawsze mi się wszystko tam podoba (adopcje z fundacji powinny być płatne, z możliwością kwaterowania się jakiegoś gdzieś i z testami, parę dni co najmniej, pójść na spacer i podobnie – to inny temat jest) ale uważam że Najsztub robi dla psów konkretną robotę. Psy się liczą, a nie to że czasami kobieta napisze jakiś post niepolityczny. To jest fundacja prywatna a nie jakaś wypasiona EU szpan instytucja z sztabem ludzi jak mają politycy czy podobni urzędnicy.
Co do bloku – żaden pies się do bloku nie nadaje chociażby z powodu podzielonego prawa własności (towarzystwo na czele z guru kierownikiem osiedla czy jak się ten politruk rodem prosto z socrealu nazywa teraz zaraz ustawi do pionu), braku przestrzeni spacerowej (starczy że ów politruk postawi tabliczkę zakaz wyprowadzania psów na osiedlowych trawnikach i co zrobisz? – w Lesznie takie są) że o wejściu czy wyjściu swobodnym z pomieszczeń chociażby za potrzebą czy żeby sobie zobaczyć plener tak jak kążdy normalny pies ma na posesji wolnostojącej na wsi nie wspominając. O windzie to nawet nie mówię (psy z ducha i nie tylko mają często problemy ze stawami i nie powinny chodzić po schodach, albo znieś 67 kg Bullmastiffa na trawnik z 4 piętra bo zachorował i jest słaby a sikać mu się chce i to nie jest dodatkowo chata prywatna że sobie siknie bo nie doleciał i już :). Jak porządny Dog Niemiecki, rosły Bullmastiff czy miks ONka z Kaukazem (takie psy testowałem) szczeknie w nocy to masz obudzony cały pion a jak naciśnie się mocnej albo otwarty w lecie balkon to i z pół osiedla – przecież w blokowisku spuszczenie wody w kiblu słychać u wszystkich niżej, kąpanie też (są blokowiska z konkretnymi zakazami np. prace w piwnicach do 17 w niedziele) to co mówić o szczeku. Może też podlać balkon oznaczając teren i masz skargę do Sanepidu o zalewanie substancją toksyczną balkonu niżej bo pokapało (to nie jest żart).
Mieszkałem z Dogiem Niemieckim ostatnie 8 miesięcy mojego ostatniego w życiu pobytu w mieście i bloku to wiem jak to wygląda praktycznie (a Budrys to był okaz zdrowia). Tylko że ja nie miałem komfortu jak w Duchu gdzie jest miejsce dla psów a sytuacja była z psem taka że albo zostaje ze mną (adopcja) albo jest schronisko (DN się łatwo uszkadzają psychicznie bez swoich ludzi, robią agresywne i schronisko to wyrok może być).
Ludzie do mieszkania dożywotnio w blokowisku i mieście też się zupełnie nie nadają (ma być rozwój cywilizacji a nie regres!, rozumiem jako fragment kariery dowolne miasto i blok ale to ma być fragment życia, zaciskasz zęby, żadnych zwierząt i robisz karierę) a pomysł z MH w bloku to jest zupełna abstrakcja. I Sylwia ma racje że to egoizm.
Nie znam psa, więc nie polemizuję z tym, jakie starają się mu zapewnić warunki, i tego też nie dotyczy ten artykuł. Ten artykuł dotyczy tego, w jaki sposób od strony komunikacyjnej to zrobili, a – moim zdaniem – zrobili to nieładnie, wręcz „po chamsku”. I pomijając, że tak po ludzku to „nie fajnie”, to też trochę głupio, jak żyjesz – jak mi się wydaje – z datków, tak się zachowywać.
Dobry wieczór,
O ktoś na to odpisał nawet, niezłe :)
'Ten artykuł dotyczy tego, w jaki sposób od strony komunikacyjnej to zrobili, a – moim zdaniem – zrobili to nieładnie, wręcz „po chamsku”. I pomijając, że tak po ludzku to „nie fajnie”, ’
Pisałem wyżej.
„ale uważam że Najsztub robi dla psów konkretną robotę. Psy się liczą, a nie to że czasami kobieta napisze jakiś post niepolityczny. To jest fundacja prywatna a nie jakaś wypasiona EU szpan instytucja z sztabem ludzi jak mają politycy czy podobni urzędnicy.”
Tyle i aż tyle. Pewnie jej przy okazji puściły nerwy. Widzisz tylko jeden element, niezbyt poprawny i w nie duchu EU szajsu (wszystko fajne, piękne i demokratyczne i żadnych problemów i propaganda sukcesu mocna) post.
Pomijam że znam osobiście a nie z jakiś wpisów może nie polityków ale też nie normalnych pracowników i innych którzy na FB odstawiają takie wisty że nigdy w życiu bym nie pomyślał że to w ogóle w jakiejkolwiek sytuacji jest u nich możliwe. Od momentu kiedy to zobaczyłem jeszcze bardziej szanuje psy. To zresztą specyfika tego medium i innych społecznościowych też (nie mam , nie miałem, nigdy miał nie będę żadnych socjal mediów). To jest ogólnie inny temat.
„jak żyjesz – jak mi się wydaje – z datków, tak się zachowywać.” Jeżeli już to psy w Duchu żyją z datków bo po to został utworzony by miały gdzie mieszkać i co jeść bo się swoim ludziom znudzili a nie fundacja czy ludzie w niej jako tacy. Nie przesadzaj.
Psy żyją z datków w Duchu i podobnych miejscach a nie u swoich ludzi bo mamy cywilizację która skręciła w zupełnie złym kierunku i robi wszystko by doprowadzić do jak największej możliwej katastrofy (może to i dobrze bo jakaś odnowa późnej będzie, można mieć przynajmniej taką nadzieję, szkoda że nie dożyje i że tyle po drodze będzie strat) . Debilne prawodawstwo (ze szczególnym uwzględnieniem UE) to jest wynik tego procesu.
Przeczytałam, i mam mieszane uczucia co do autora. Ludziska z pretensjami…. o rany, Nie dziwmy się, że w fundacji są też tylko ludzie i jak się spotykają z taka głupotą bądź co bądź dorosłych, to nóż w kieszeni się może otworzyć, zwłaszcza jak wsparcie działalności fundacje jest jakie jest.
Dobrze by było aby autor artykułu zmienił tytuł, bo świadczy o nim, że mało widział i mało doświadczył.
No to jednak 1,5 % dostaną ode mnie i namówię jeszcze znajomych.
A przekazuj, co chcesz i komu chcesz, tak samo, jak sobie namawiaj na to innych – to Twój wybór, Twoje decyzje. Tak samo, jak tytuł był moją decyzją i przy niej pozostanę. Chyba że sam kiedyś uznam, że pora na inny, ale niekoniecznie łagodniejszy dla Ducha Leona… Chcesz wybielać – w moim podczuciu – chamstwo, to wybielaj. Ja tego robić nie zamierzam, nawet – a może zwłaszcza – w tym przypadku. A co do Twoich „mieszanych uczuć” do mnie, jako autora, to… No cóż, będę z tym musiał jakoś żyć ;-)
Jeszcze o DL usłyszysz… jeszcze im „dasz” ;-)
Tak, również w moim odczuciu ten komentarz jest grubiański.
A tak na marginesie – nigdy nie zrozumiem dlaczego odmawia się adopcji dużego psa do mieszkania. Nie jest ważne, że w tym mieszkaniu może znaleźć miłość i opiekę; ważne, że tylko do domu z ogrodem DUUUŻYM!!!
No to jest trudny temat, bo zazwyczaj duże psy faktycznie potrzebują przestrzeni, ale czasem duży w bloku z częstymi i długimi spacerami może mieć lepiej, niż w domu z ogrodem, gdzie całe życie spędzie samotnie zamknięty w małym kojcu. Natomiast nawet jeśli ktoś uważa, że… to można było to zakomunikować normalnie, a nie jak prosty…
Faktycznie kontakt z tą gundacją nie jest przyjemny. Co prawda telefon wykonałam ok 12 w niedzielę, pytając czy mogę zająć chwilę.
Próbowałam przedstawić problem jednak kilkukrotnie, zupełnie bez próby zrozumienia przerywano mi podnosząc głos. Myślałam, że uzyskam chociażby wskazówki dotyczące agresywnego psa sąsiada… rozłączyłam się bez uprzedzenia, ponieważ nie było przestrzeni na konstruktywną wymianę racji.
Niesamowite jak szybko (i błędnie) ocenił Pan cały dorobek tej fundacji na podstawie jednego postu, w którym założycielkę trochę wzburzyła bezmyślność i egoizm ludzi. Szkoda, że nie zgłębił Pan tematu zanim wypocił tę w swojej ocenie „obiektywną” opinie.
Nigdzie nie napisałem, że to ocena samej fundacji, czy – tym bardziej – obiektywna opinia, bo z założenia opinie są subiektywne. A skoro tak, to można się zastanawiać, czy w takim razie w ogóle mogą być błędne, tak jak błędne nie może być odczucie. Oczywiście (opinia) może być oparta np. na błędnych danych, nieprawdziwych informacjach itp., ale w tym przypadku, jaki był post, każdy sam może ocenić i nie musi się zdawać na moją subiektywną ocenę. Do tego nie ma tu oceny fundacji jako takiej, bo na szczęście (?) nie miałem z nimi do czynienia, a konkretnej sytuacji.
O wzburzeniu, jako usprawiedliwieniu, to moglibyśmy mówić np. w sytuacji, gdyby ktoś coś psu zrobił złego, a nie po prostu zadzwonił zapytać. Może (ta osoba) miała zły dzień, a może niestety „ten typ tak ma”. Nie wiem, nie znam, dlatego nie oceniam ogólnie „założycielki”, tak jak i fundacji, a konkretną sytuację.
I mam wrażenie, że akurat obrona tej sytuacji z góry jest skazana na porażkę. Dlatego „przyjaciele fundacji”, zamiast udawać, że „to tylko deszcz” powinni pomóc, by odpowiednie osoby wyciągnęły wnioski i w przyszłości zastanowiły się nad tym, co piszą, dzięki czemu unikniemy choćby takich sytuacji. Zwłaszcza gdy żyje się również „z wrażenia”, jakie się robi.
PS. Patrząc na to, że w swoim komentarzu w pewnym sensie próbujesz obrazić mnie i/lub moją pracę, to pewnie mógłbym zapytać, czy oby nie pracujesz w… Ale być może po prostu „niedaleko padło jabłko od jabłoni”, „ciągnie swój do swego”, czy coś w tym stylu… ;-)
Mam nadzieję, że sprawiedliwość kiedyś przyjdzie i się przyjrzy tym fundacjom i tzw. „wirtualnym adopcjom”. Wszystko jest możliwe skoro Gawła skazali to może kosa też trafi na kamień.