Raspberry Pi 5, czyli nowa i jeszcze mocniejsza (wydajniejsza) Malina na horyzoncie

Obecnie mam 2 Malinki (Raspberry Pi). Pierwsza, Raspberry Pi Model B lub B+ na działce robi jako punkt wejścia dla Zero Trust od Cloudflare. Druga, Raspberry Pi 3 Model B+ w mieszkaniu robi m.in. za serwer DLNA, CUPS, Samba, punkt wejścia dla Zero Trust od Cloudflare, oraz obsługuje serwer Home Assistant (Docker). I choć Pi 3 B+ z punktu widzenia 2023 nie jest demonem wydajności, to daje radę i nie mam z jej wydajnością problemów. Natomiast z powodu rozrastającego się Home Assistanta gdzieś tam powoli przymierzam się, do zakupu nowej wersji. I tu niespodzianka, bo na rynku szykuje się debiut Raspberry Pi 5.

Mogę śmiało powiedzieć, że idealnie się złożyło, bo gdzieś tam walczyłem z myślami, czy Raspberry Pi 4, czy  jednak terminal, pojawia się piąteczka, i coś czuję, że to będzie niespodziewany zwycięzca tej potyczki. Zwłaszcza że mam pewnego rodzaju słabość do Malinek…

A Raspberry Pi 5 ma być 2-3 razy szybsze od poprzednika, w tym GPU ma być 2 razy mocniejsze, za co ma odpowiadać układ Broadcom BCM2712 (Cortex-A76) w połączeniu z układem VideoCore VII (GPU), co pozwolić ma na wsparcie dwóch wyświetlaczy 4Kp60, i to w formacie HDR, oraz sprzętowe wspieranie kodeka HEVC (h.265). Do tego 4 lub 8 GB pamięci RAM (LPDDR4X-4267 SDRAM), dwuzakresowe WiFi w standardzie 802.11ac, oraz Bluetooth 5.0 + BLE. Na pokładzie znajdziemy też szybki czytnik kart pamięci (ze wsparciem dla SDR104), 2 porty USB 3.0, 2 porty USB 2.0, gigabitowy port LAN, oraz port PCIe 2.0, do podpięcia np. dysku SSD.

Z ciekawostek, które już dla Raspberry Pi są mniej typowe, to moduł RTC (zegar czasu rzeczywistego), oraz przycisk zasilania. A skoro przy zasilaniu jesteśmy, to tym razem zalecany zasilacz to 27 W. A ceny? W przedsprzedaży Raspberry Pi 5 kosztuje ok 300 zł za wersję z 4 GB pamięci RAM, i ok 400 zł za wersję z 8 GB pamięci RAM. Do tego Raspberry Pi OS bazujące na Debianie 12 (Bookworm).