Dawno, dawno temu, choć według kalendarza to w sumie to nie aż tak dawno, bo raptem kilka miesięcy temu, aktywowałem sobie subskrypcję Xbox Gamme Pass za 4 zł na pierwszy miesiąc, głównie by pograć ze znajomymi w drugą odsłonę genialnej gry Overcooked, którą (jedynkę) swego czasu można było dostać za darmo w Epic Games. Pech chciał, że zbiegło się to w czasie ze sporą rewolucją w moim życiu, więc wiele sobie nie pograliśmy, ale ze względu na relatywnie niski abonament za usługę po okresie promocyjnym, czyli 18,99 zł, postanowiłem zostawić aktywną subskrypcję. Trochę liczyłem na to, że uda się „niebawem” ogarnąć całe zamieszanie, a trochę nie chcąc stracić postępów w (drużynowej) grze. I tak obserwowałem jak przez kilka kolejnych miesięcy, na początku każdego miesiąca Microsoft potrąca mi z karty 18,99 zł, a ja liczę, że już niebawem… I faktycznie, z początkiem listopada się to skończyło, bo zamiast 18,99 zł z karty zeszło 39,99 zł, bo jak doczytałem, skończył się jakiś okres promocyjny, po pierwszym okresie promocyjnym (4 zł za pierwszy miesiąc). Nie pozostało mi w takim przypadku nic innego jak… jednak pobrać jakąś grę, by ten niespodziewanie wyższy, ale już poniesiony koszt sobie spróbować jakoś zrekompensować.
Lokalizacja zapisywania nowych treści w systemie Windows 10
Pewnie gdyby to był koniec tematu, to by skończyło się „tylko” na poważnym zastanowieniu, czy w moim przypadku, płacenie prawie czterech dych miesięcznie, za usługę, z której właściwie nie korzystam ma (dalszy ;-)) sens. Ale to nie koniec tej historii, stąd i ten artykuł… ;-)
Poszukiwania gry do pobrania – by ew zagrać w coś, gdy drużynowo w Kucharzyki się nie da – nie trału długo, bo właściwie od razu wybór padł na najnowszą odsłonę serii Wasteland (Wasteland 3), i na deser jeszcze Worms W.M.D, tak by było coś „na szybko do przegryzienia”. Co jak się okazało zapoczątkowało pasmo „przygód”, bo prawie 40 GB (Wasteland 3) okazało się nazbyt wielkim przesyłem jak na mojego aktualnego operatora i posiadaną taryfę (niestety cały czas męczę się na internecie mobilnym, a sensownego i prawdziwego (!) internetu mobilnego bez limitu w normalnej cenie obecnie brak) i wpadłem w lejek mniej więcej w połowie pobierania, przez co proces można było sobie darować, bo na lejku to otworzenie zwykłej strony WWW czasem bywa problemem, a co dopiero pobranie brakujących 20 GB.
Ale w tym miesiącu również praca „w naszym małym biurze” wymaga trochę większych transferów, więc po ok dniu zmagania się z lejkiem postanowiłem podłączyć dodatkową kartę, oczywiście również z tzw. nielimitowanym internetem z limitem GB i lejkiem wiszącym na jego końcu. Ale że limit nowy, do tego na dniach podstawowa karta odzyska „wigor” (zacznie się nowy okres rozliczeniowy), to uznałem, że wrócę do tematu Wasteland 3. Wznowić pobierania się tym razem niestety nie udało, a więc nie zostało nic innego, jak ponowne pobranie i instalacja gry.
I tak dochodzimy do kolejnej niespodzianki, i to tej, z powodu której powstał (pomysł na) ten artykuł, bo w aplikacji Windows Store, która obsługuje m.in. gry w ramach subskrypcji Xbox Gamme Pass mogłem wybrać jako docelowy każdy dysk, poza dyskiem D, który właśnie jest przeznaczony dla gier (po coś ten dysk SSD PNY XLR8 CS3030 500 GB jest w końcu ;-)). Zaskoczyło mnie to o tyle, że przy wcześniejszym podejściu, raptem dzień czy dwa dni wcześniej, takiego problemu nie było. Problemem nie leżał również w wolnej przestrzeni, bo tej było aż nadto…
Na szczęście niedawno z ciekawości błąkałem się po zakamarkach systemowych ustawień, którym wprawdzie daleko jeszcze do „klasycznego” panelu sterowania, ale z każdą (większą) aktualizacją pojawiają się tam nowe opcje, nawet jeśli zazwyczaj nie są tak spektakularne jak „natural filters” w nowym Photoshopie (22, czyli 2021, czyli 22 ;-)).
I jest tam opcja, pozwalająca m.in. wskazać domyślne miejsce do zapisywania nowej zawartości, m.in. takiej, jak nowe aplikacje:
Tak więc wchodzimy kolejno w:
- Ustawienia -> System -> Pamięć -> Zmień lokalizację zapisywania nowej treści
Tam wybieramy interesujący element, w moim przypadku „nowe aplikacje będą zapisywane w”, i zapisujemy zmiany.
I w sumie to tyle, w moim przypadku pomogło, ponownie mogłem wybrać dysk D (a wcześniej pomimo kilku prób – i to połączonych z restartem komputera – jak dysku D na liście nie było, tak nie było). Przynajmniej przy grze Wasteland 3, bo już Worms W.M.D zainstalowała mi się samoistnie, bez pytania o takie „szczegóły” jak miejsce instalacji… ;-)
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
To pozwala wybierać na D, czy powoduje, iż nowy Program Files przenosi się na D?
W moim przypadku pozwoliło to wybrać dysk D, który pojawił się na liście, ale poza tym, to jest tak, jak piszesz, czyli dla nowych aplikacji „Program Files” tworzy na wybranym dysku. Natomiast dla mnie istotniejsze było, że najwidoczniej coś gdzieś się zresetowało, i dysk D wrócił do listy wyboru (bo do wyboru miałem wszystkie inne dyski, poza D, a po tej zmianie jakby coś gdzieś się zresetowało i dysk D wrócił na listę).
PS. Sprzedaż pomysł, jak utrzymać pomysły na wpisy w Trello czy co tam korzystasz? Bo chyba doszedłem do kresy mojego systemu (więcej otwartych kart).
Bo chyba znalazłem punkt krytyczny stabilnej pracy Firefox’a – 9 okien, 1214 kart
A myślałem, że to ja mam dużo otwartych kart w FF (500+, obecnie ~580), a jak widać, są lepsi ;-)
W Trello jeśli chodzi o tematy na artykuły, to mam – zresztą chyba kiedyś widziałeś przy okazji jakiegoś artykułu jak to u mnie wygląda – podział na różne serwisy, a tam dalej kolumny w stylu: pomysły, w trakcie realizacji, gotowe, opublikowane… Z tym że „pomysły” mam jeszcze rozbite tematycznie + coś w stylu „pilne” (i bardzo pilne ;-)). Korzystam też z dat, gdy są jakieś tematy, które powinny ukazać się „do”. Ale Trello to nie jedyne miejsce, bo część tematów – zwłaszcza tych pilnych lub przypisanych do konkretnego dnia – trafia na listę zadań (najczęściej Todoist, choć czasem też do Nozbe, choć z tego serwisu raczej korzystam „pod procedury”), oraz część jest „tylko” lokalnie, w katalogu „w trakcie”, gdzie zbieram grafiki itp…
Ale też zapewne jak zauważyłeś, do wszelkich terminów w przypadku artykułów podchodzę dość luźno, i najczęściej to kwestia chwili, kaprysu, czy… zwał jak zwał ;-)
Zwykle właśnie jestem koło tych 500-600 kart. Nie wiem czemu, akurat tak mocno ta „sesja” urosła.
Z trello chodzi mi o pomysł, jak upchać to wszystko z „pomysłami” z kart w coś innego np. Trello.
Trochę sobie sam odpowiedziałeś, karty są fajne (i okna ;-)), ale warto czasem skorzystać z czegoś innego, jak np. Trello. Ja do projektów korzystam z Trello (np. listy artykułów), Todoist i Google Keep (głównie inne rzeczy, ale część pomysłów na artykuły trafia i tam), katalogi na komputerze (kiedyś jako tymczasowo-robocze, obecnie to często alternatywa dla Trello ;-)).
A co do tego jak, to już zależy jak dużo tego, ale prawdopodobnie coś w stylu Trello (lub Asana) sprawdzi się dość dobrze, bo można dość fajnie tym zarządzać, a do tego dodawać dodatkowe materiały – notatki, linki, grafiki itp…