Mimo, że jak każdy bystrzejszy od budyniu (i Leminga) mam swoje (!) poglądy polityczne, to staram się nimi nie obnosić na tej stronie, bo z założenia tu trochę inna tematyka – choć zdarzają się wyjątki, jak choćby „oflagowanie” z okazji 11 listopada, czy lekka beka w jednym z przeglądów wydarzeń z tzw. Komitetu Obrony Demokracji (wg mnie/moim zdaniem intelektualne budynie, prawdziwi mistrzowie samozaorania).
I dziś również nie będzie o (samej) polityce, choć będziemy bardzo, ale to bardzo blisko. Dziś będzie o mediach i manipulacji, która coraz bardziej zaczyna przybierać formę jakiejś groteski czy absurdu, i chyba tylko wspomniane w pierwszym zdaniu Lemingi i/lub ludzie o światopoglądzie/rozumie budyniu śmietankowego mogą to łykać, i łykają…
Spis treści w artykule
Najgorszego sortu Polacy
Zaczęło się (przynajmniej ten wątek) od wywiadu prezesa Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w Telewizji Republika i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat „fatalnej tradycji zdrady narodowej”, którą utrwaliła wojna, a później komunizm/PRL/sowiecka okupacja, a na koniec sam Okrągły Stół/Magdalenka okres późniejszy:
To powrót do metod z lat 2005-2007, ale także z czasów rządu Jana Olszewskiego, czyli też naszych, bo to był też rząd Porozumienia Centrum. To się powtarza. Ten nawyk donoszenia na Polskę zagranicę. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony.
Wojna, później komunizm, później transformacja przeprowadzona tak, jak ją przeprowadzono właśnie ten typ ludzi promowała, dawała mu wielkie szanse. On dziś boi się, że te czasy się zmienią, że przyjdzie czas, że tak jak to być powinno – inny typ ludzi, mających motywacje wyższe, patriotyczne będzie wysunięty na czoło i to będzie dotyczyło wszystkich dziedzin życia społecznego, także ze strony gospodarczej. Tu jest ten wielki strach o to, jaki rodzaj Polaków będzie miał te największe szanse. Czy ci, dla których wszelkie sprawy związane z czymś szerszym, niż własny interes, narodem, godnością narodową są ważne. Czy ci, dla których to nie ma żadnego znaczenia, a cała filozofia sprowadza się do takiego powiedzenia „nie ma takich grabi, które by od siebie grabiły.
Oczywiście III RP to prawie trzy dziesięciolecia czasów nieporównywalnie lepszych niż choćby PRL, ale jednak były to również czasy, gdy ci którzy m.in. zabijali i niszczyli Polaków dobrze okopali się na swoich pozycjach, z których mogą prowadzić dalszy – często bardziej subtelny – ostrzał…
Na pewno też w trakcie wojny, czy PRL (okupacji sowieckiej) zdarzały się jednostki kolaborujące z okupantem przeciwko Polakom. Tak samo jak w naszej wcześniejszej, dość burzliwej – nie tylko ze względu na położenie – historii, gdy niejednorodność traciliśmy niepodległość przez zdrajców Ojczyzny, gotowych właściwie na wszystko za apanaże/garść srebrników.
I niezależnie czy mówimy o zdrajcach – konkretnych jednostkach, które zawsze były, są i będą – z dawniejszych czasów (np. rozbiory) czy tych bardziej współczesnych (wojna, PRL, III RP) to ciężko się niezgodzie z określeniem, że to faktycznie Polacy najgorszego sortu.
Jestem z gestapo
Ale „najgorszy sort” to nie koniec, choć tutaj śledząc media oczywiście mieliśmy pełen wachlarz manipulacji i „pół prawd” (a jak wiemy – pół prawdy, to g**no prawda).
Dalej mamy dzielnego pracownika mediów, konkretnie stacji TVN (lub TVN24), któremu na sejmowych korytarzach udało się dopaść prezesa PiS z takim oto pytaniem:
Czy przeprosi pan za słowa o gorszym sorcie?!
Nie wiem czy ów dzielny pracownik mediów z pod szyldu TVNu (lub TVN24) to wzorcowy Leming lub budyń śmietankowy, czy może tylko pracownik mediów posłusznie wykonujący polecenia mocodawcy – ale pytanie świadczy, że ktoś gdzieś czegoś nie zrozumiał (bo przecież wykluczamy jakąkolwiek złą wolę ;-)).
W odpowiedzi pada – i to może być dla wielu problem – zdanie złożone:
Panie redaktorze, niech pan będzie poważny – czy według pana współpracownicy Gestapo i AKowcy to ten sam sort ludzi? Dla mnie nie…
I się zaczyna – mieliśmy zdjęcia i wyznania „jestem gorszego sortu”, teraz mamy to samo – tyle, że „jestem (z) gestapo”.
Fakty medialne, czyli nieautentyczne
Prawie natychmiast, jak na jakiś znak – w mediach „walczących o demokracje” nie mniej niż sam Komitet Obrony Demokracji zaczęły pojawiać się kolejne artykuły, w których „przytaczane słowa Jarosława Kaczyńskiego” coraz bardziej zdawały się przypominać kolejne pokolenie muszki owocowej poddawanej radiacji, by sprawdzić jakie mutacje zajdą z każdym kolejnym wcieleniem.
Czy pracownicy Dziennik.pl świadomie manipulują?
Nie wiem, ja tylko pytam, niczego nie sugeruje…
Ale mam wrażenie, że albo ktoś im sprawił niezłego psikusa i podesłał wypowiedź Kaczyńskiego już po kilku przekształceniach/mutacjach, być może dodatkowo umieszczoną w całkiem innym kontekście, i trafiła do opracowania na biurko jakiegoś pracownika mediów o czaszce wypełnionej wspomnianym już budyniem śmietankowym, dla którego ew. weryfikacja okazała się zbyt trudnym zadaniem.
Lub ew. pracują tam – moim zdaniem/w moim mniemaniu – nieźli propagandyści, jakich nie powstydziłby się niejedna gadzinówka w jakimś totalitarnym reżimie.
Ewentualni mocodawcy – niezależnie czy ze wschodu czy z zachodu – muszą być zadowoleni, bo oto na Dziennik.pl pojawia się taki artykuł:
Kaczyński komentuje jeszcze ostrzej. Przeciwnicy dla prezesa PiS są jak „współpracownicy gestapo”?
Oczywiście – przynajmniej w tytule – nikt niczego nie stwierdza, a tylko pyta. Ale to nie jedyny wybieg, który – moim zdaniem/w moim mniemaniu – ma odpowiednio nastawić czytelnika, a przy tym ew. zabezpieczyć tyłki przed ew. wyrokiem.
Pierwszy akapit to właściwie powtórka z tytułu, choć już bez zabawy w pytanie:
Kaczyński komentuje jeszcze ostrzej. Prezes PiS po raz kolejny sięga po mocne określenia. Przeciwnicy polityczni i ci, którzy krytykują poczynania Prawa i Sprawiedliwości to już nie tylko „Polacy najgorszego sortu”. Jarosław Kaczyński w Sejmie użył porównania, w którym padły słowa o „współpracownikach gestapo”.
Ale zwracam uwagę na ostatnie zdanie tego akapitu:
Jarosław Kaczyński w Sejmie użył porównania, w którym padły słowa o „współpracownikach gestapo”.
Niby porównał do gestapo, ale nie porównał, bo tylko użył porównania, w którym padły słowa o współpracownikach gestapo…
Koryto, demokracja, Lemingi i budyń śmietankowy
Mogę spróbować zrozumieć polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego (z prawdziwym, przedwojennym PSLem mających tyle wspólnego co…) walczących zacięcie o przetrwanie.
Mogę również spróbować zrozumieć „(już nie takich) młodych bankierów bez kredytów we frankach” (bo przewalutowali) z .Nowoczesna – w końcu to w nich cała nadzieja układu PRL/III RP na przetrwanie.
Barbary Nowickiej i tej drugiej „komucho-lewicy” znanej szerzej tylko przez kilka dni po telewizyjnej debacie nawet nie ma co wspominać – mają jeszcze mniejsze znaczenie niż SLD, czy PSL…
Ale ciężko mi zrozumieć demonstrujących 12 grudnia w obronie demokracji, i 13 grudnia – w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – przed domem Kaczyńskiego, czy udostępniających w mediach społecznościowych swoje zdjęcia z dopiskiem „Polak najgorszego sortu”, a teraz jeszcze „jestem z gestapo” (choć w niektórych przypadkach ma to sens, i tylko żal, że tak długo musieliśmy na to czekać).
Sam KOD jawi mi się jako jakiś totalny absurd, moim zdaniem/wg mnie/być może sterowany i finansowany odgórnie, tylko nieporadnie udający oddolną inicjatywę obywateli chcących bronić (niby) zagrożonej demokracji.
I tak sobie bronią tej demokracji, która nie jest obecnie w żaden sposób zagrożona. Bronią „traconej demokracji” ludzi którzy w dużej części mają więcej wspólnego z jej niszczeniem – i to nie tylko w PRLu – niż z samą autentyczną demokracją, a już na pewno z walką o nią.
Nie wykluczam, że część „obrońców demokracji spod znaku sojowej Latte” autentycznie uważa, że demokracja jest zagrożona, bo… bo tak mówią w telewizji, piszą w gazetach, no i Rysiek, ten u którego w domu prawdopodobnie nocują ekipy telewizyjne prawie wszystkich stacji telewizyjnych i radiowych tak mówi.
Ale pewnie ta trzymająca autentyczną władzę (sprawcza) część jedyne czego broni, to swojego koryta lub koryta swojego mocodawcy – z Polski, lub z zagranicy…
A może spróbuj czekoladowego budyniu?
Nawet jeśli właśnie się na mnie obraziłeś, to mam propozycję – spróbuj przez jeden dzień choć poudawać, że nie jesteś Lemingiem o którym tutaj mowa, pokaż, że pod czaszką masz coś więcej niż budyń śmietankowy – zwłaszcza że obecnie masz dużo łatwiej, bo nie jesteś skazany na TVP, TVN czy Polsat.
Masz internet – tylko nie ograniczaj się do lektury internetowej wersji TVP, Gazeta.pl, TVN24, czy wspomnianej powyżej strony Dziennik.pl.
Nie ograniczaj się też do profilu KOD na Facebooku, czy czytaniu tweetów Lisa – a zobaczysz, że być może ten jeden dzień odtrutki wystarczy, by coś u Ciebie się zmieniło, coś drgnęło…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Szacunek panie Patryku za ten artykuł. Cieszę się, że mamy taki sam światopogląd.
:-)
Trochę nim odbiegłem od „głównych tematów na tej stronie”, ale mam wrażenie, że aktualnie ktoś próbuje wykreować jakąś alternatywną rzeczywistość na niespotykaną u nas wcześniej skalę, i każdy głos sprzeciwu jest ważny/potrzebny…
Pozdrawiam
U mnie w pracy większość osób to osoby z „budyniem” zamiast mózgu. Najgorsze jest to, że to osoby legitymujące się wyższym wykształceniem. Ciężko się z nimi rozmawia i są odporni na jakąkolwiek argumentację.
Zauważam, że większa świadomość spraw politycznych i społecznych jest u osób często z niższym wykształceniem.
Konkludując wykształcenie tzw. akademickie nie idzie w parze ze świadomością co się dzieje. Być może wynika to z tego, że „akademikom” nie brakuje niczego i nie muszą najzwyczajniej myśleć, bo ktoś robi to za nich.
Pozdrawiam serdecznie.
Zaryzykuje, że to nie tyle kwestia wykształcenia czy nawet wielkości miasta (co pokazują choćby statystyki z ostatnich wyborów, gdzie wiele wygląda inaczej niż mogłoby się wydawać) co bardziej środowiska/otoczenia – wśród moich znajomych zdarzają się jednostki o poglądach (zwłaszcza w niektórych sprawach) innych/przeciwnych niż moje, ale nawet przyjemnie się z nimi rozmawia/dyskutuje.
Z tzw. Lemingami/budyniami już dawno przestałem dyskutować na argumenty, bo to mijało się z celem/szkoda czasu – łatwiej rozegrać to w ich stylu, czyli np. podsyłając tzw. memy (śmieszne obrazki), czyli coś co prędzej do nich przemówi.
Choć może nie jestem zbytnio reprezentatywnym, bo od kilku już lat nie pracuje w „korpo” (a pracowałem w kilku, więc jakieś doświadczenie z budyniem mam) tylko na swoim, więc mogłem dokonać selekcji w swoim otoczeniu (część zrobiła to za mnie, gdy zdziwiła się, że nie pisze się „na zabawę” w „gdzie jest krzyż” na Krakowskim Przedmieściu). Na szczęście większość „najbliższego otoczenia” ostała się – więc nawet w korporacji w dużym mieście jest szansa na…
Manipulacja w mediach istniała i istnieć będzie, bo to przestrzeń życia taka sama jak wszystkie inne, a człowiek z natury jest subiektywny i przekonany o własnej racji. Na szczęście mamy (jeszcze) wolny wybór z jakich źródeł informacji korzystamy i w jaki sposób je filtrujemy.
Niestety moje nadzieje na to, że obecna ekipa rządząca wyciągnęła jakieś pozytywne wnioski ze swoich doświadczeń w tej sferze w poprzednich latach, były płonne. To co robią i jak to robią przywraca w pamięci cytowany PRL. A to przecież dopiero wstęp, przygotowanie do realizacji planu głównego, którego jeszcze nie ujawnili – strach się bać…
Wiem jednak, że skoro raz ich przeżyłem, to drugi raz też dam rady, bo tak naprawdę większość zależy ode mnie. Jestem również pewien, że mimo skompromitowanego i chorego psychicznie kierownictwa (piszę to bez cienia złośliwości) w tej przecież licznej grupie ludzi jest jakaś część posiadająca własny indywidualny intelekt, która sprzeciwi się byciu traktowanym jak Leming. Wówczas jest szansa, że wyniknie z tego coś pozytywnego.
Pozdrawiam serdecznie tych wszystkich ZA i tych PRZECIW. Oby w naszych głowach nie było miejsca na budyń, a znalazła się przestrzeń na szacunek dla drugiego człowieka. Wtedy wszystkim będzie się żyło lepiej.
Ja wręcz przeciwnie – uważam, że wyciągnęli wnioski z 2005-2007 i tym razem się nie cackają, tylko ostro świnie od koryta odciągają, nie patrząc na piski (a nim głośniej piszczą/kwiczą, tym lepiej wiadomo, że trzeba).
Może trochę mogli by mocniej przyłożyć się do komunikacji w mediach „nieinternetowych”, bo tam mamy „festiwal Petru” + „Kijowski Opłać Dzieci” 24/7 – ale z zapowiedzi wynika, że czasy „udajemy, że Prezydenta nie ma” niebawem minął (zmiany w TVP).
Również pozdrawiam, i oby 2016 był nie tylko pod względem „politycznym” (jeszcze) lepszy niż 2015 :-)