I stało się to, co stać się miało, czyli w serwisie/na platformie Disqus pojawiły się plany abonamentowe. Z lekkim przymrożeniem oka napisze, że wreszcie – nie tylko dlatego, że sam nie korzystam, a więc zmiany mnie nie dotkną. Głównie dlatego, że teraz zarówno osoby już korzystające, jak i zastanawiające się nad wdrożeniem komentarzy opartych o Disqus na swojej stronie wiedzą na czym stoją. Przynajmniej do następnej zmiany…
Spis treści w artykule
Disqus wprowadza (płatne) abonamenty
Disqus to chyba najpopularniejszy (chyba przebija nawet komentarze od Facebooka) zewnętrzny system komentarzy, jaki w relatywnie prosty sposób możemy zintegrować na swojej stronie – często nie trzeba nawet nic „kodować”, do najpopularniejszych platform/CMSów są dostępne wtyczki (np. do WordPressa).
Od strony osoby kontującej (czytelnika, użytkownika strony) również wygląda to dość wygodnie – mamy jedno konto, za pomocą którego możemy komentować i śledzić reakcje na nasze komentarze na wszystkich stronach, na których wdrożono komentarze na platformie Disqus.
Do niedawna usługa była darmowa, ale wszyscy wiemy, że gdy przychodzi koniec miesiąca i trzeba opłacić kolejne rachunki, to dobrze, by coś w portfelu (na koncie) było. Tak więc teraz przyszła pora na żniwa, czyli relatywnie intensywną „monetyzację” całego przedsięwzięcia, zwłaszcza że chyba cała realna konkurencja została wygryziona z tego poletka (pomijając system komentarzy od Facebooka lub ew. Google+, ale…).
Reklamy, czyli forpoczta
Tak na dobre zaczęło się chyba jakoś pod koniec 2016, może na początku 2017, gdy pojawiły się sygnały, że na niektórych stronach z aktywnymi komentarzami Disqus zaczęły się pojawiać reklamy przed i pod blokiem z komentarzami.
Oczywiście natychmiast pojawiły się głosy oburzenia – z jednej strony serwis ma prawo zacząć zarabiać, ale z drugiej strony, pojawiały się informacje, że nie było wcześniej żadnego ostrzeżenia, reklamy zaczęły się pojawiać „ni z gruchy, ni z pietruchy” i jednocześnie ich „poziom dopasowania” do zawartości strony czy też komentarzy zdawał się totalnie „od czapy”.
Do tego w tamtym momencie nie było właściwie żadnej możliwości by wyłączyć reklamy (poza ew. „błagalnym kontaktem” z operatorem serwisu).
Reklamy między komentarzami
Ale jeśli reklamy nad i pod blokiem z komentarzami (w takim czy innym formacie) Wam przeszkadzają, to co powiecie na nowy format reklamowy – reklamy między komentarzami? Niezainteresowani? Nie szkodzi:
Jako wydawca na pewno nie byłbym z tego zadowolony, tak samo jako czytelnik… Ale jako potencjalny reklamodawca? Hm… najwyżej mnie znienawidzicie, ale produkt i tak kupicie… ;-)
Plany i ceny
Gdy już poznaliście kija to pora… Nie, nie na marchewkę – pora na dolary, dzięki czemu zarówno wydawcy jak i czytelnicy będą mogli uniknąć kija. Oczywiście płatność dotyczy tylko wydawców – przynajmniej na razie, bo kto wie, w przyszłości może pojawią się też plany dla komentujących (np. wyłączenie reklam na stronach, na których wydawcy korzystając z darmowego planu Disqus i tym samym wyświetlają się tam reklamy).
Wydawcy (właściciele stron) mają do wyboru 4 plany:
Zaczynamy od planu „basic”, który jest bezpłatny, ale w zamian musicie się pogodzić (i Wasi czytelnicy) z tym, że na Waszej stronie pojawią się dodatkowe reklamy – przed, po i w środku bloku z komentarzami.
Kolejny plan to „plus”, gdzie „za jedyne” 10 $ miesięcznie możecie pozbyć się reklam. Jest pewien haczyk – dotyczy to tylko kont z dziennymi odwiedzinami/wyświetleniami poniżej 50 000, w innym przypadku musicie przejść na plan „pro”. Oczywiście dla serwisu (załóżmy, że na koncie mamy jedną stronę) który generuje ponad 50 000 odsłon dziennie te 10 $ miesięcznie to nie będzie jakiś znaczący wydatek.
Sytuacja trochę bardziej komplikuje się w przypadku mniejszych serwisów, w przypadku których dodatkowe 10 $ miesięcznie (jakieś 40 zł miesięcznie, 500 zł rocznie) to już znaczący wydatek. Bo za tyle to można mieć już VPSa, o zwykłym hostingu współdzielonym nawet nie wspominając.
Ale jest mała furtka – możliwość korzystania z planu „plus” bezpłatnie. Niestety, furtka jest na tyle mała, że poza rzeczywiście drobnymi stronami niewiele więcej się przeciśnie. Choć ekipa z Disqusa twierdzi, że wg nich ponad 95% stron (serwisów) korzystających z ich systemu komentarzy się załapie:
Publishers will be able to self-identify. For personal blogs, educational sites, non-profits, and small sites that do not run other advertising, Disqus advertising will be optional. Currently, over 95% of sites on our network fall into this category.
Patrząc na wymagania, to nie za bardzo chce mi się w to wierzyć:
- Blogi osobiste
- Strony edukacyjne (cokolwiek by to nie znaczyło)
- Inne, małe witryny
Pomijam już nawet to, że w przypadku „małych witryn” to w ogóle nie widzę za dużego sensu korzystania z Disqusa (ale ja tu zapewne nie będę obiektywny, ale o tym będzie pod koniec wpisu), to dodatkowym warunkiem jest brak jakichkolwiek reklam na stronie, czyli mowa o totalnie niekomercyjnych przedsięwzięciach, na których „wydawca” nie zarabia nawet tyle, by pokryć hosting czy domenę (czy pisałem już, że nie wiem po co w takich przypadkach w ogóle instalować na stronie Disqusa? ;-)).
Dalej mamy plan „pro” za 99 $ miesięcznie, czyli robi się już poważnie. Nie tylko ze względu na miesięczną opłątę, ale mamy tu też dzienny limit odsłon wynoszący 250 000, czyli ćwierć miliona. Oprócz tego mamy – w końcu – kilka marchewek, o których za chwile.
Najpierw muszę napisać coś o ostatnim planie, czyli „business”, o którym mogę na obecną chwile napisać tyle, że na pewno daje to wszystko co plan „pro”, a nawet pewnie coś jeszcze do tego dorzuca, i zapewne też tym samym odpowiednio więcej kosztuje. To tyle, bo jedyna dostępna informacja na temat tego planu wygląda tak:
Our sales team will work with you to develop a custom package of features for your organization.
Marchewki za 99 $ miesięcznie
Skoro przegląd reklam i planów za nami, pora spojrzeć na marchewki jakie otrzymamy w planie „pro” za 99 $ miesięcznie:
Z tego wszystkiego chyba największe wrażenie robi zapowiadany „shadowbanning”, dzięki czemu osoba zbanowana w ten sposób (tzw. troll) będzie myślała, że nadal może komentować, a tak naprawdę nikt innych tych komentarzy n ie będzie widział. Fajne, jest w tym pewien rodzaj perwersji, bo taki osoba może w pełnej nieświadomości się zastanawiać nad tym co się z tym internetem porobiło, że już nikt nie chce „karmić trolla”. Oczywiście co bardziej rozgarnięty troll (tak, występują i takie osobniki) zapewne szybko się zorientuje, że skoro nikt nie wchodzi „w polemikę” to coś może być nie tak – zwłaszcza że być może wystarczy wyczyścić ciasteczka w przeglądarce czy też zmienić adres IP.
Nie korzystam i (zapewne) nie będę korzystał
Gdzieś tam kilka akapitów powyżej zażartowałem sobie, że mogę nie być obiektywny, bo mam jakieś „uprzedzenia” do Disqusa. Nic z tych rzeczy, mam nawet jakieś konto, choć naprawdę bardzo rzadko z niego korzystam. Ale to jako czytelnik.
Jako wydawca (jak to dumnie/szumnie brzmi ;-)) z komentarzy Disqusa na swoich stronach nie korzystam, bo wyznaje zasadę, że co moje to moje. Jak potrzebuje zrobić jakąś modyfikację formularza czy też samej „procedury komentowania” to robię i tyle. Do tego mam pewność, że Wasze komentarze nie znikną któregoś dnia, wraz ze zniknięciem/zamknięciem usługi (wiem, teoretycznie komentarze Disqusa mogą synchronizować się z bazą danych WordPressa).
Zresztą choćby na stronie Webinsider.pl kilkakrotnie przez ostatnie kilka lat „eksperymentowałem” z różnymi systemami komentarzy, czy to zewnętrznymi (usługa), czy wewnętrznymi (wtyczka), to i tak ostatecznie szybko wracałem do natywnych komentarzy WordPressa. I mam wrażenie, że chyba już tak zostanie.
Przed wdrożeniem Disqusa (resztę pominę, bo już właściwie nie istnieje) powstrzymywała mnie też niewiadoma co do tego jak i kiedy serwis zechce zarabiać. Teraz, gdy już wiem, tym bardziej cieszę się z decyzji. Wprawdzie 10 $ miesięcznie to nie jest majątek, ale te środki wolę przeznaczyć na inne cele, a dodatkowo plan ten daje właściwie tylko wyłączenie reklam, których teraz – w natywnych komentarzach WordPressa – też nie mam.
Fajnie zaczyna się robić dopiero w pakiecie „pro”, gdzie ma pojawić się niebawem „shadowbanning”, ale powiedzmy, że jakbym szukał odrobiny „perwersji” w temacie uprzykrzania życia „trollom internetowym”, to za prawie 500 zł miesięcznie można wymyślić lepsze rozwiązania… ;-)
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Jeszcze nie mam reklamy na blogu. Ciekawo kiedy ona pojawi się? :)