Szykując się dziś do porannego spaceru, uznałem, że po drodze wpadnę do mijanego zazwyczaj dyskontu, by kupić pewien drobiazg, który w dalszej części dnia będzie mi prawdopodobnie potrzebny. I jak pomyślałem, tak zrobiłem. W pewnym momencie usłyszałem chyba dość powszechny tekst o braku grosika… i od razu schowałem telefon, którym miałem zapłacić, a wyjąłem mały portfelik z monetami. Takich okazji nie ma co przepuszczać… ;-)
Będzie bez grosika, czyli mały trening asertywności
Oczywiście w ten sposób nie chcę dokuczyć osobie siedzącej „na kasie”. Wręcz przeciwnie, z racji bliskości tego dyskontu zdarza mi się tam dość często robić zakupy, bo nie wszystko da się kupić na lokalnym targu, więc raczej z obsługą mniej lub bardziej, ale się „znamy”.
Dawno temu, gdzieś przeczytałem lub usłyszałem, że taka sytuacja – tekst o braku grosika – jest idealną sytuacją do ćwiczenia asertywności. Nawet jeśli ostatecznie i tak tego grosika nie chcemy. Modelowo taka wymiana zdań może wyglądać tak:
Sprzedawca: Będzie bez grosika…
Klient: A dlaczego?
Bardzo prawdopodobne, że sprzedawca wręcz automatycznie odpowie, że po prostu nie ma w kasie… I tyle. W końcu jak pisałem – nie tyle chcemy naszego grosza, co bardziej traktujemy to jako ćwiczenie asertywności.
Ja jednak zazwyczaj wybieram wariant trochę bardziej rozbudowany:
Sprzedawca: Będzie bez grosika, bo nie mam.
Klient: A 2 lub 5 groszy ma Pani? Bo jak coś to mam…
Wariant ten nie tylko zapewnia mi trening i wiedzę (dlaczego będzie bez „grosika” ;-)), ale teoretycznie pozwala też „odzyskać” ów grosz, a przy okazji… pozbyć się jeszcze kilku „złotych monet” z portfela. Oczywiście o ile mam jakieś (bardzo) drobne, by dobić do 2, 5 czy 10 groszy reszty…
Jeśli takich drobnych brak, to zawsze można „pojechać trochę bliżej bandy”:
Sprzedawca: Będzie bez grosika, bo nie mam.
Klient: Mogą być w takim razie 2 grosze…
W końcu czemu to ja mam być stratny, a nie duży sklep? ;-)
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Sposób na ćwiczenie asertywności bardzo fajny. Niestety ostatnie zdanie:
„W końcu czemu to ja mam być stratny, a nie duży sklep? ;-)”
jest błędnym i bardzo szkodliwym myśleniem.
Czemu? Bo stratny nie będzie sklep, tylko kasjer, który musi się z pieniędzy w kasie rozliczyć, a wszelkie braki zostaną mu potem potrącone z pensji. I może się wydawać że grosz, to niewiele, ale jeśli kasjer odpuści w ten sposób dużej ilości klientów – może być z tego powodu stratny nawet kilkanaście złotych.
A jakby tak przewrotnie to odwrócić, i uznać, że 10 000 x „grosik” to już stówka nadwyżki? ;-P
Wiesz, ja mogę się z Tobą zgodzić, dlatego też dałem tam buźkę „z oczkiem”, ale… Z tego, co rozmawiałem z koleżanką, to ponoć czasem kasjer może mieć większy problem, jak ma więcej niż powinien mieć, niż jak ma trochę mniej. Inna kwestia, że – również ponoć, bo opieram się na tym, co mi koleżanka mówiła, a do tego w różnych sieciach, a być może i sklepach może być inaczej – kasjer ma bufor, właśnie na takie sytuacje. Ale nawet jeśli tak by nie było, to po to są inne kasy, po to jest wsparcie, by brakujące momenty załatwić. Nie chcę wyjść na chama, ale… jednak bliższa mi moja kieszeń niż czyjaś.
Choć tak jak w tekście napisałem, nie chodzi faktycznie o tego grosika, bo to tylko… ćwiczenie. Zwłaszcza że osoba pracująca na kasie język też ma, i zawsze można się dogadać. Bo skoro mogę potencjalnie zaakceptować „brak grosika” bez uzasadnienia(!), to tym bardziej zrobię to z uzasadnieniem… :-)
Zazwyczaj staram się płacić kartą, ale jak trafiła mi się okazja, to… Zresztą ja zazwyczaj stosuje metodę przed ostatnią, dzięki temu kasjer nie ma braku „grosika” w kasie, a ja pozbywam się kilku dodatkowych miedziaków.