Kiedyś już pisałem o zasilaniu, choćby w kontekście problemów, jakie mogą Was spotkać w przypadku słabego (kiepskiego) zasilacza wykorzystanego do zasilania Raspberry Pi. Dziś ponownie będzie o zasilaniu/ładowaniu, bo chciałbym Wam przedstawić całkiem ciekawy zasilacz USB, czyli inaczej – ładowarkę USB.
Ale nie będzie to „taka zwykła” ładowarka USB, za pomocą jakiej pewnie ładujecie swój telefon czy powerbank. Bohaterem dzisiejszego wpisu jest urządzenie, dzięki któremu możecie ładować naraz nie jedno, nie 2, ani nawet nie 3 czy 4 urządzenia – do Waszej dyspozycji jest 5 portów USB, a do tego 40 W mocy (5 V, 8 A).
Spis treści w artykule
BlitzWolf Smart 40W Power3S Fast USB Desktop Charger
Chyba nie tylko u mnie „gdzieś pod biurkiem” pałęta się kilka ładowarek USB od różnych urządzeń – od telefonów, przez lokalizator\tracker GPS i powerbanki, aż po zdalnie sterowane modele… I pewnie mógłbym do ładowania tych wszystkich urządzeń korzystać tylko z jednej – tej najmocniejszej, ale nie wszystkie urządzenia korzystają z tego samego złącza (np. microUSB), więc i tak musiałbym żonglować kablami.
Dlatego postanowiłem zainwestować w jedną ładowarkę (zasilacz) USB, do której będę mógł podpiąć wszystkie (albo większość) potrzebnych/używanych kabli, i tak stałem się posiadaczem zasilacza/ładowarki BlitzWolf 40W Power3S USB Desktop Charger:
Idealna (nie tylko) w podróży
Oprócz tego, że za pomocą jednego zasilacza mogę dostarczyć energii do 5 urządzeń (a nawet więcej, jeśli skorzystam z rozgałęziacza), to jednocześnie jest to na tyle mały (90 x 60 x 25 mm) i lekki (158 gramów) sprzęt, że bez problemu zmieści się nawet do napchanego plecaka czy torby.
A po dotarciu na miejsce wystarczy ta jedna ładowarka, by naładować nie tylko swój telefon czy np. powerbank, ale i urządzenia znajomych…
Parametry techniczne
Skoro o wykorzystaniu (nie tylko w podróży) jesteśmy, to warto napisać co o parametrach (technicznych) prezentowanego zasilacza:
- Prąd wejściowy: 100-240 V ~50/60 Hz 1,2 A
- Łączny prąd wyjściowy: 5 V / 8 A
- Prąd wyjściowy na port USB: 5 V / 2 A (2,4 A Max)
- Moc całkowita: 40 W
Z tego wynika, że w tym samym czasie możemy ładować urządzenia, o całkowitym natężeniu 8 A (telefon to zazwyczaj 1-1,5 A, tablet ok 2 A), czyli jeśli nie będzie to np. 5 tabletów w tym samym czasie, to każde z urządzeń powinno być ładowane maksymalnym prądem jaki jest w stanie obsłużyć.
Nasz (mały) test
Wprawdzie uzbrojony m.in. w miernik USB KCX-017 mogłem sprawdzić parametry ładowania poszczególnych urządzeń, to postanowiłem zrobić mały test porównawczy w warunkach bardziej zbliżonych do rzeczywistych, czyli ładowanie prawdziwego telefon.
By jak najwierniej/dokładniej monitorować stan ładowania postanowiłem skorzystać z telefonu Motorola Moto G (XT1032). Podczas każdego z 4 testów telefon był włączony, choć przez cały czas ładowania nie był używany (tylko tyle, co aplikacje działające w tle). Dodatkowo włączony był tryb samolot – na wszelki wypadek, by zniwelować ryzyko, że w trakcie testu ktoś zadzwoni, i… trzeba będzie całą operację powtarzać od nowa…
Za każdym razem ładowanie odbywało się od 5% do pełnego naładowania – oprócz miernika USB KCX-017 wspierał mnie w tej operacji program Battery Log, którego zadaniem było monitorować (i zapisywać) kolejne etapy (procenty) procesu ładowania.
W ramach naszego małego testu przeprowadziłem 4 próbne/testowe ładowania:
- Acer 5 V / 1 A – czas ładowania za pomocą oryginale (firmowej) ładowarki firmy Acer
- BlitzWolf 5 V 8 A/2 A – bohater tego wpisu
- Xiaomi 5 V / 2 A – czas ładowania za pomocą oryginalnej (firmowej) ładowarki firmy Xiaomi
- BlitzWolf 5 V 8 A/2 A, 5 urządzeń naraz – ponownie bohater wpisu, tylko tym razem oprócz Moto G były ładowane 3 inne telefony + powerbank
Jak widać, różnice są na tyle małe, że właściwie nieistotne, a tym samym mogą wynikać choćby z ilości działających programów w tle.
Należy też uwzględnić fakt, że test celowo przeprowadziłem na telefonie (Moto G), który podczas ładowania nie pobiera większego natężenia niż 1 A, gdyż w przypadku urządzenia, które ładuje się prądem 2-2.4 A wyniki byłyby zapewne mocno na korzyść ładowarka BlitzWolf, a nie oto mi chodziło w tym teście.
Skoro nie ma różnicy
Zresztą celem tego testu nie było sprawdzenie, czy ładowarka BlitzWolf naładuje telefon szybciej niż pozostałe – fizyki (elektroniki) nie oszukasz, telefon podczas ładowanie i tak pobiera mniejszy prąd (natężenie) niż ładowarka jest w stanie mu przesłać/dostarczyć.
Celem testu było sprawdzenie, czy w tym samym czasie mogę naładować swój telefon i 4 inne urządzenia (3 telefony i powerbank) bez wydłużenia czasu potrzebnego standardowo na wykonanie tego zadania. I jak chyba widać – ładowarka BlitzWolf podołała temu zadaniu bez najmniejszych problemów.
Jeszcze tylko dla uzupełnienia dodam, że pozostałe urządzenia – ładowane wraz z testowym telefonem – również naładowały się w standardowych dla siebie czasach (okresach? ;-)).
Cena
No dobra – pewnie część z Was czeka na (prawie) najważniejszą informację, czyli ile trzeba zapłacić za to urządzenie…
Za swój egzemplarz dałem 38 zł, i to z bezpłatną przesyłką do Polski – chyba przyznacie, że nieźle. Choć od razu muszę dodać, że miało to miejsce we wrześniu, podczas urodzinowych promocji w serwisie Banggood (SnapUp), i standardowa cena jest prawie 2 krotnie wyższa – w zależności od kursu dolara kształtuje się na poziomie 75-80 zł.
Ale patrząc po zainteresowaniu (i ich zamówieniach) wśród znajomych zaryzykuję, że i tak jest to dobra cena – pamiętajcie, że w tej cenie otrzymujecie urządzenie, za pomocą którego naładujecie chyba wszystkie swoje „gadżety” (przynajmniej te ładowane z USB), i to w jednym czasie.
A chyba niewielu będzie takich, co nie docenią tego – zwłaszcza, jeśli częściej podróżujecie, i nie raz musieliście (jak ja) wybierać między czasem w jakim naładuje/podładuje wszystkie urządzenia które tego wymagają, a ilością zasilaczy/ładowarek które trzeba było ze sobą zabrać…
Nie ma róży bez kolców
Przez te kilka miesięcy użytkowania zauważyłem właściwe tylko jedną wadę, i to praktycznie już na samym początku – urządzenie jest wykonane z dość delikatnego tworzywa, co w połączeniu z czarnym i błyszczącym sprawia, że dość szybko na urządzeniu zaczynają się pojawiać drobne rysy.
Oczywiście nie ma to wpływu na właściwości/działanie urządzenia, ale pomyślałem, że warto również o tym wspomnieć – zwłaszcza że na zdjęciach które trafiły do wpisu (przypadek, naprawdę) tego nie widać… :-)
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01