Mógłbym napisać, że „piekło zamarzło”, bo PolskiBus wprowadza numerację miejsc, ale nie byłoby to (do końca) prawdą. Owszem, wprowadza, ale dopiero na kursach od czerwca 2017, a do tego kiedyś już coś takiego w tej firmie „funkcjonowało” (cudzysłów w tym przypadku zdecydowanie konieczny), w – chyba nieudanym – projekcie, jakim był PolskiBus Gold.
Spis treści w artykule
PolskiBus wprowadza (ponownie) rezerwację miejsc
Oczywiście jest to jak najbardziej słuszna decyzja, która mam nadzieje wpłynie ostatecznie nie tylko na komfort podróży (zwłaszcza większych grup, ale i par), ale i przede wszystkim komfort samego wsiadania, gdzie skończy się „obleganie” wejścia do autobusu jeszcze zanim w ogóle rozpocznie się „odprawa”.
Jak można przeczytać na stronie PolskiBus.com:
Nadszedł dzień, na który czekali wszyscy Pasażerowie PolskiBus.com! Już teraz można rezerwować wakacyjne podróże w okresie od 1 czerwca aż do 5 września 2017 roku. To jednak nie koniec fantastycznych wiadomości! PolskiBus.com wprowadza długo wyczekiwaną możliwość rezerwacji miejsc, spełniając największe marzenie swoich Pasażerów!
(…)
Od teraz każdy może wybrać swoje ulubione miejsce w autokarze!
(…)
Wprowadzając możliwość rezerwacji miejsc spełniamy największe życzenie naszych Pasażerów! Każdego dnia otrzymywaliśmy prośby o wprowadzenie tej usługi do naszej oferty. Jestem przekonany, że dzięki możliwości wyboru ulubionego miejsca w autokarze podróż będzie jeszcze przyjemniejsza i bardziej komfortowa. A to wszystko w najważniejszym momencie w roku, czyli przed wakacjami!
Na Facebooku znajdziemy też wyjaśnienie, że rezerwacja obowiązuje dla kursów realizowanych od 1 czerwca 2016:
Dziewczyny, do 31 maja włącznie wszystkie kursy realizowane są „po staremu”, czyli wybór siedzenia następuje dopiero po wejściu na pokład autokaru. Rezerwacja miejsc numerowanych obowiązuje dopiero na kursach od 1 czerwca
I faktycznie, po dodaniu do koszyka biletu na przejazd po 31 maja 2016 pojawia się możliwość wyboru miejsca siedzącego:
Prawie jak w PolskiBus Gold
Jest to mechanizm identyczny z tego, który działał w przypadku rezerwacji biletów na przejazdy realizowane pod szyldem PolskiBus Gold, choć trochę usprawniony – system nie zaznacza automatycznie miejsca, dzięki czemu „mniej obyci z komputerami” użytkownicy nie będą mieli problemów w stylu „no klikałem, ale nie pozwalał mi wybrać innego miejsca niż za kierowcą” (serio, to z prawdziwych rozmów). A, że kierowca wolał za plecami mieć cisze i spokój, to takie osoby wysyłał na górę, to zajmowały one miejsca zarezerwowane przez inne osoby, a te, musiały siłą rzeczy zajmować miejsca zajęte przez jeszcze inne osoby, i tak rezerwacja miejsc wyglądała fajnie, ale tylko na papierze… Mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej, i w końcu skończą się „łokciowe przepychanki” podczas wsiadania. Zwłaszcza, że jakoś u innych przewoźników to działa.
Kwestie kawy, herbaty czy jakiś przekąsek podczas podróżny możemy chyba pominąć, bo to było dawno i nieprawda, nawet w wersji „gold” (choć kiedyś, jeszcze chyba w 2012 na trasie Warszawa – Gdańsk nie tylko była herbata, ale i do tego soczek, jakiś rogalik, wafelki, a nawet lody…).
Wraz z wprowadzeniem numeracji pojawiła się wydzielona pula miejsc, są to tzw. „miejsca premium”, które można zarezerwować za dodatkową (d)opłatą w wysokości 5 zł:
Wspaniałym udogodnieniem jest opcja wyboru miejsc Premium, dzięki czemu podróż będzie jeszcze bardziej komfortowa!
(…)
Dla Pasażerów, którzy cenią sobie dodatkowe udogodnienia w trakcie podróży zostały przygotowane miejsca Premium. Te najpopularniejsze miejscówki posiadają wyjątkowe atuty – większą przestrzeń na nogi, możliwość podróży przy stolikach oraz przy przedniej szybie na górnym pokładzie, zapewniającej niezapomniane widoki podczas podróży. Wybór miejsca Premium to większy komfort podróży za jedyne 5 zł!
Te miejsca to:
- Miejsca przy stolikach (zazwyczaj na dolnym pokładzie)
- Miejsca z dodatkową przestrzenią na nogi (czyli tam, gdzie przed siedzeniem nie ma innego siedzenia ;-))
- Miejsca przy przedniej szybie (z jakichś niezrozumiałych dla mnie względów zazwyczaj to o nie toczy się największa walka)
I mam wrażenie, że to właśnie szansa na dodatkowy zarobek bardziej stoi za wprowadzeniem numerowanych miejsc, niż faktyczna chęć podniesienia komfortu podroży. Ale zarazem też daje to nadzieję na to, że faktycznie system rezerwacji utrzyma się dłużej, niż do… zarezerwowania biletu.
Sam numer rezerwacji to (będzie) za mało
W związku ze zmiana, na kursach realizowanych od 1 czerwca nie wystarczy podać kierowcy podczas wsiadania numeru rezerwacji (a tak naprawdę, to obecnie wystarczy jeszcze podać 6 pierwszych cyfr). Należy okazać – wydrukowany lub na ekranie urządzenia elektronicznego – cały bilet:
W związku z wprowadzeniem rezerwacji miejsc numerowanych, aby odbyć podróż należy posiadać i okazać kierowcy cały bilet – wydrukowany lub wyświetlony na urządzeniu mobilnym.
Choć nie zdziwi się, gdy skończy się na 6 pierwszych numerach + numer siedzenia.
Więcej informacji znajdziemy w przygotowanym specjalnie na tę okoliczność (!) filmie:
A może samolotem?
W 2016 dość dużo podróżowałem po Polsce, więc miałem wielokrotnie okazję przetestować różne formy komunikacji. Jedną z nich był (prz)lot samolotem, głównie na trasie Warszawa – Gdańsk i Warszawa – Wrocław. Tu – głównie z racji ceny – najczęściej wybierałem tanie loty realizowany przez Ryanair, gdzie zazwyczaj – rezerwując z małym wyprzedzeniem bilet – płaciłem 7-12 zł za lot w jedną stronę:
Sam przelot to ok 40-50 minut, więc mogłoby się wydawać, że przy identycznej cenie jak za bilet na PolskiBus, który jedzie 4-5 godzin to wybór jest oczywisty, to jednak nie zawsze tak dla mnie było, gdyż wybór samolotu ma też swoje wady:
- Mniej bagażu, choć w przypadku Ryanair nie jest tak źle z tym, a do tego można sobie paczkę wysłać kurierem ;-)
- Odprawa bagażowa i bezpieczeństwa, czyli zdejmujemy i wyjmujemy prawie wszystko
- Ciągłe oczekiwanie w kolejce lub na krześle przed i po każdym elemencie
- Dłuższa droga z i na lotnisko niż z samego centrum, gdzie zazwyczaj zatrzymuje się PolskiBus
By uzmysłowić tym co nigdy nie latali jak to wygląda fragment biletu, z informacjami m.in. na temat rozkładu dnia:
I choć na lokalnych trasach samolot wprawdzie szybciej pokonuje dystans „z miasta do miasta”, to sumarycznie różnice w czasie „PolskiBus vs samolot na trasach krajowych” były na tyle niewielkie, że często wygrywał przewoźnik kołowy, gdzie dodatkowo jak już zająłem miejsce, to mogłem oddać się słuchaniu muzyki czy czytaniu książki (a do tego odpadają wszelkie kontrole bezpieczeństwa itp., potrzebne, lecz upierdliwe).
Polskie Koleje Państwowe
Zdarzyło mi się też kilka razy jechać pociągiem, choć przyznam, że gdy tylko mogę to unikam tego środka transportu. Raz, że często pociąg jedzie nawet dłużej niż autobus, to jeszcze zazwyczaj cena jest dużo wyższa, a do tego nie zawsze jest pewność, że będzie wolne miejsce siedzące (nie na każdy kurs jest możliwość wykupienia miejscówki, a gdy nawet jest, to wtedy zazwyczaj cena jest – chyba bezzasadnie – sporo wyższa). O „jakości i wieku” niektórych składów, nawet InterCity z litości nawet nie będę (więcej) wspominał…
Słoneczny, czyli do Ustki i z powrotem
Pewnym wyjątkiem jest pociąg o wdzięcznej nazwie „Słoneczny” (i chyba jest jeszcze „Dragon”, kursujący w kierunku gór), który kursuje na trasie Warszawa – Ustka. Wprawdzie gwarancji na miejsce siedzące tu nie ma (niestety), do najtańszych też nie należy (60 zł), to komfort podróży jest najlepszy z wymienionych tutaj środków transportu (relatywnie wygodne fotele, klimatyzacja, bar, toalety, a do tego można w trakcie podróży się przespacerować), zwłaszcza, jak będziemy mieli miejsce siedzące.
Niestety, pociąg kursuje tylko w „wakacje szkolne”, czyli koniec czerwca – początek września.
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Ryanair to dobre rozwiązanie, gdy nie ma bagażu.
Z bagażami też nie jest tak źle (oczywiście poza dłuuuugą listą produktów zakazanych/niedozwolonych), zwłaszcza od kiedy można u nich przewozić 2 sztuki w podręcznym (w cenie biletu). Bo 55x40x20 cm to całkiem spora torba, a do tego 35x20x20 na kilka dodatkowych rzeczy (zwłaszcza że nie podchodzą zazwyczaj zbyt rygorystycznie do tych wymiarów, więc da się je nawet odrobinę nagiąć). Choć ja samolot to jednak wolę na dłuższych trasach, na krótszych (krajowych) „zabawy” z całą procedurą więcej niż samego lotu. Ale np. mam znajomych, co odwrotnie – wolą samolot, nawet na krajowych, bo „ciągle coś się dzieje” i nie ma takiej dłużyzny, że siadamy i te kilka godzin… siedzimy… ;-)