W ubiegłym tygodniu dałem się skusić na film dokumentalny Hakowania Świata (The Great Hack). Dałem się skusić nie tylko Netfixowi, ale też części opinii dostępnych na jego temat w internecie, gdzie pojawiają się takie zwroty jak „każdy powinien obejrzeć”, czy też „otwiera oczy”. Nie wiem jaki dokument oglądali autorzy tych opinii, ale jak dla mnie – i osoby, która ze mną go oglądała – to ten film zamyka oczy. I to dosłownie…

Hakowania Świata (The Great Hack) w serwisie Netflix

To, że będzie to pozycja tendencyjna, wykorzystująca aferę Cambridge Analytica i Facebooka, do ataku na Donalda Trumpa i Brexit nie zaskoczyło mnie. W końcu jest to produkcja Netflixa. Choć może trochę zdziwił brak wątku homo, co moim zdaniem od dawna staje się wyróżnikiem współczesnej rozrywki, nie tylko od Netflixa.

Zaskoczyło mnie to, że film jest… naprawdę nudny. Serio. Pomimo tego, że gdy go oglądaliśmy, nie było specjalnie późno, bo wczesne popołudnie, to gdzieś po pierwszych 30-40 minutach oczy mi się same zamykały, i naprawdę musiałem walczyć, by wytrwać do końca (koleżanka radziła sobie trochę lepiej, bo wspomagała się graniem na telefonie). Film twa prawie 2 godziny, a materiału w nim może na 30 minut, a i to też by raczej nie porywało.

W każdym razie z filmu nie dowiedziałem się nic, co byłoby warte zapamiętania. Budowanie sensacji na tym, że jesteśmy na każdym kroku w internecie profilowani, a informacje te są wykorzystywane do wywierania na nas wpływu. A całość oblano sosem niby walki o wolność i demokrację. Ale chyba tylko dlatego, że wygrała „nie ta strona, co trzeba”. Zarówno jeśli chodzi o wybory prezydenckie w USA, jak i referendum w sprawie Brexitu.

Oczywiście mamy tu kilka sprytnych zabiegów, jak porównanie, którego użył Christopher Wylie, zeznając przed komisją w brytyjskim parlamencie (~26. minuta):

Czy pan albo ktokolwiek inny ocenił, czy miało to jakiś wpływ na wynik referendum w sprawie Brexitu?

Christopher Wylie: Gdy na olimpiadzie łapią cię na dopingu, nie dyskutują, ile substancji przyjąłeś. Albo: „pewnie i tak byłby pierwszy” czy „wziął połowę dawki”. To nieistotne. Jeśli cię przyłapią, tracisz medal. Ponieważ… jeśli raz zezwolimy na oszustwa w demokracji wyborczej, co nas czeka następnym razem? Nie można wygrywać, oszukując.

Czy też Carole Cadwalladr, która na konferencji TED zwraca się do „bogów doliny krzemowej” (~105. minuta):

Chcieliście łączyć ludzi, a nie chcecie przyznać, że ta sama technologia teraz nas dzieli. Mam wrażenie, że nie rozumiecie, że ta sprawa jest większa niż wy czy ktokolwiek z nas. To nie jest kwestia: lewica czy prawica, wyjść czy zostać, Trump czy nie. Chodzi o to, czy są jeszcze możliwe wolne i uczciwe wybory.

Jednak Carol szybko dodaje, że może i nie chodzi, a może jednak chodzi:

Moje pytanie do was jest takie: Czy tego chcecie? Czy tak chcecie być zapamiętanymi? Jako słudzy autorytaryzmu. Moje pytanie do reszty jest takie: Czy my tego chcemy? Siedzieć i bawić się telefonami, gdy nastaje ciemność.

A przecież z oddziaływanie na wyborców nie jest niczym nowym. Tak samo, jak z pokazywanych w filmie „Hakowanie Świata” metod, mogą i korzystają wszystkie strony. Nie tylko Trump, demokraci, zwolennicy Brexitu… A założę się, że to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Różnica jest tylko taka, że wiatr się na świecie zmienił, i niektórzy jeszcze nie zdążyli się z tego szoku otrząsnąć. Bo wiadomo, że demokracja jest dobra, pod warunkiem, że wygrywają nasi. Ogólnie to mam wrażenie, że ten film to 2 godziny nudnego, wątpliwej jakości fake newsa, do tego stworzonego pod z góry ustalone tezy…

(!) Zgłoś błąd na stronie
Pomogłem? To może postawisz mi wirtualną kawę?
LUTy dla D-Cinelike (DJI Mini 3 Pro, DJI Avata, OSMO Pocket) od MiniFly
Wdrożenie Omnibusa w sklepie na WooCommerce
Jak (legalnie) latać dronem w Kategorii Otwartej
Patryk