Co jakiś czas w rozmowach ze znajomymi pojawia się temat wszelkiej maści „page builderów”, motywów do WordPressa, które same w sobie mają możliwość zaimportowania „layoutów” dla poszczególnych stron, które wystarczy potem wypełnić treścią. Do tego tabuny stron typu Wix, które kuszą „bezpłatnymi rozwiązaniami, dzięki którym w kilku prostych krokach stworzą swoją wymarzoną stronę internetową”. Oczywiście, nie ma wątpliwości, że choćby wspominane motywy do WordPressa w standardzie, „prosto z pudełka” oferują coraz więcej opcji personalizacji i budowy struktury poszczególnych stron. Ale to, że jest prościej, nie znaczy, że…
Spis treści w artykule
Strona internetowa (nie) prosto i (nie) bezpłatnie
Zawsze w takich rozmowach powtarzam, że jeśli faktycznie Twoja działalność – jako osoby tworzącej „na zlecenie” strony dla innych – sprowadza się do instalacji WordPressa, podstawowej jego konfiguracji, i ewentualnie wczytania jakiegoś przygotowanego przez autorów motywu szablonu strony, to faktycznie, być może powinieneś rozglądać się za jakimś innym zajęciem. Ale nawet to nie jest pewne. Bo to co dla jednych wydaje się proste, dla innych już niekoniecznie.
Cały czas spotykam osoby, dla których może już komputer nie jest jakąś tajemniczą skrzynką, które całkiem sprawie korzystają ze smartfona, i to nie tylko z kilku zainstalowanych przez producenta gier, ale również licznych aplikacji związanych z ich życiem zawodom czy hobby. Jednocześnie osoby te chętnie powierzają rzeczy związane z zarządzaniem „życiem cyfrowych” ich firm na zewnątrz.
Czasem dlatego, że smartfon, Office na komputerze, czy liczne aplikacje „przeglądarkowe” są czym co (już) znają, co są w stanie sobie jakoś wytłumaczyć. Ale jakaś strona, na jakimś serwerze, pod jakąś domeną? Nie, to nie dla nich. Dla nich taniej i wygodniej zapłacić komuś, kto się tym dobrze zajmie, gdy oni w tym czasie zajmują się tym co im wychodzi najlepiej – swoim biznesem.
Zresztą nie dotyczy to tylko i wyłącznie spraw związanych z internetem. Weźmy np. płytki na ścianie – pewnie każdy by się tego nauczył, i po jakimś czasie kładłby je nie gorzej niż specjalista z wieloletnim doświadczeniem. A mimo to większość z nas woli zlecić to odpowiedniej osobie, która za odpowiednie wynagrodzenie zrobi to za nas, gdy my w tym czasie… Oczywiście – gdy do przyklejenia jest jedna płytka, to – dla odmiany – pewnie większość z nas zamiast fatygować fachowca, który choćby za tą fatygę sobie już policzy, postanowi przykleić płytkę samodzielnie. I zapewne się uda. Ale to nie znaczy, że w tym momencie możemy porywać się już na wykładanie płytkami całego domu.
Przypadek Webinsider.pl
Weźmy stronę Webinsider.pl, na której często dzielę się „prostymi sposobami na rozwiązanie nawet trudnych problemów”, w tym umieszczam szczegółowe poradniki, niektórych rozwiązań, które dopiero co za pieniądze wdrożyłem u jakiegoś klienta. W tym momencie mogłoby się wydawać, że jeśli będę miał następnego klienta na podobną robotę, to tylko gdy trafi on do mnie z innego źródła. A tak, przeczyta, sam zrobi, a ja nie będę miał z tego nic, może poza satysfakcją z kolejnego UU na stronie.
Nic bardziej mylnego. OK, odpada mi na pewno trochę „najbanalniejszych zleceń”, co akurat mnie cieszy, bo wolę realizować projekty, które nie dość, że są dla mnie wyzwaniem, to jeszcze mogę się czegoś przy nich nauczyć. Gdybym chciał zarabiać na czynnościach wykonywanych taśmowo, to pewnie zatrudniłbym się w jakiejś fabryce… ;-)
Ale nie ma właściwie dnia, by nie trafiło do mnie jakieś zapytanie o wsparcie komercyjne, i to pomimo, że często te osoby trafiają do mnie nie tylko ze strony Webinsider.pl, ale nawet z artykułu, w którym potencjalnie znajduje się rozwiązanie ich problemu. Ale wiedzą, że o ile w domu czasem można pójść na pewne uproszczenia, to w biznesie lepiej na skróty nie chodzić. Zwłaszcza w przypadku bardziej złożonych rozwiązań, jak choćby sklepy internetowe, czy różnego rodzaju platformy usługowe.
Życie pisze najlepsze scenariusze
Powodem, dla którego postanowiłem teraz na ten temat napisać jest samo życie. Od jakiegoś czasu, na targu rozmawiam z jednym ze sprzedawców, który oprócz handlu, zajmuje się też „czymś jeszcze”, co tak naprawdę staje się dla niego coraz ważniejszym źródłem dochodu. No i tak od słowa do słowa pojawił się temat strony internetowej, którą chciałby on dla tej swojej innej działalności przygotować.
Tym sposobem zaczęliśmy rozmowy o konkretnych działaniach, zarejestrowałem domenę… Jednak przygotowania strony (wstępne koncepcje, logo, itp.) i czekanie na materiały (zdjęcia, informacje o usługach) przerwała informacja, że spróbuje on jednak sam zrobić stronę. Akurat na YouTube widział reklamę pewnego serwisu, w którym to nie dość, że za darmo, to jeszcze mega prosto. Rozwiązanie wręcz idealne – siano zostanie w kieszeni, to jeszcze dochodzi satysfakcja, że samemu przygotowało się swoją stronę.
Miałem pewne obawy, czy to na pewno tak fajnie wygląda, ale nigdy żadnego klient na siłę nie trzymałem, więc tylko zapytałem co chce zrobić z domeną. Czy zostawia ją „u mnie”, a ja ją skieruje na wskazane przez niego DNSy, czy też chce przenieść ją „do siebie”, do firmy zajmującej się rejestracją i obsługą domen, którą sobie wybierze. Chyba troszkę bez wdawania się w głębie mojego pytania uznał, że domenę bierze „do siebie”, chyba nawet nie bardzo rozumiejąc – choć próbowałem wyjaśnić – na czym to w ogóle ma polegać. I pozornie na tym koniec.
Zdziwił mnie jednak fakt, że domena cały czas jest na moim koncie. Postanowiłem jednak już tego wątku sam nie poruszać przez telefon – w końcu za kilka dni znowu targ, i łatwiej będzie na ten temat porozmawiać bezpośrednio, twarzą w twarz.
Niby za darmo, niby prosto
Finał jest taki, że znajomy z targu znów został moim klientem, bo – jak stwierdził – nie dość, że to tylko wydaje się bezpłatne, bo na każdym kroku czają się (d)opłaty, to jeszcze skąd on ma wiedzieć, który moduł jest mu potrzebny, a który nie. Już nawet o czymś takim jak konfiguracja domeny czy poczty e-mail nie ma co wspominać.
Nie oznacza to, że gdyby się zaparł, to by tej stronie nie zrobił. Zrobił by zapewne, w końcu widać jak się z nim rozmawia, że to mądry facet (zresztą sam też tak stwierdził ;-)). Dodając jednak przy okazji, że na wszystkim w życiu znać się nie można, bo wtedy na nic czasu nie starczy, i niektóre rzeczy/zadania lepiej oddelegować tym, którzy się na nich znają. Nie mówiłem, że mądry facet… :-)
Jednak to nie znaczy, że zawsze musisz płacić
Nie oznacza to jednak, że uważam, że zawsze, gdy potrzebujesz relatywnie prostej strony internetowej musisz od razu za to płacić, nawet jeśli nie masz o tym pojęcia. Jeśli masz czas, chęci, nie boisz się trochę bardziej technicznych rzeczy, to czemu nie. Zwłaszcza, że w internecie znajdziesz pełno poradników, choćby na tej stronie. Ba – często zdarza mi się w odpowiedzi na zapytanie udzielać odpowiedzi, po której moja usługa jest już zbyteczna, bo rozwiązanie problemu podałem właśnie niemalże na tacy (pisałem o pracy przy taśmie ;-)).
Jednak jeśli na masz na to czasu, internet/komputery to totalnie nie Twoja bajka, to jednak warto pomyśleć o kimś, kto się tego typu rzeczami zajmuje zawodowo. Nawet jeśli nie główny wykonawca, to może chociaż jako konsultant – prawdopodobnie będzie taniej, a do tego masz poczucie, że cały czas to Twoje dzieło. Nawet jeśli powstało pod nadzorem bardziej doświadczonej osoby.
Natomiast, jeśli ma to być bardziej złożony projekt, do tego nie dość, że będzie się na tym opierał Twój biznes, ale i będą np. przetwarzane dane osobowe (np. sklep internetowy, serwis usługowy) to zdecydowanie odradzam tworzenie takiej strony w ramach nauki. Z doświadczenia wiem, że jest spora szansa, że nie skończy się to dobrze. A w końcu mowa o jednym z filarów Twojego biznesu.
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01