Fanem wtyczek „do bezpieczeństwa” do WordPressa typu Wordfence nie jestem, bo pomijając już to, że zdarza się, że to w nich są dziury (podatności), to jeszcze takie zabezpieczenie nie bardzo jak ma realnie działać, a tym bardziej samemu zabezpieczyć się, gdy nastąpi skuteczny atak „na stronę” lub hosting. Tak więc nie korzystam, i jeśli już polecam, to dezinstalację, a nie instalację. Jednak dziś w mojej skrzynce wylądował e-mail z informacją ich nowym produkcie dla WordPressa, który zaciekawił mnie na tyle, że być może nawet skuszę się na testy. Choćby po to, by sprawdzić, jak to narzędzie faktycznie działa…
Mowa o Wordfence CLI, czyli programie instalowanym na serwerze i obsługiwanym z wiersza poleceń, który służy do analizy strona na WordPressie, czy nie ma tam jakiejś podatności, która byłaby znana twórcom tego rozwiązania. A z racji tego, że działa to poza stroną, to w przeciwieństwie do wtyczki Wordfence, może mieć to sens. W uproszczeniu, mamy tu coś w stylu antywirusa skrzyżowanego z WPScan.
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01