Niedawno postanowiłem mój podstawowy komputer (stacjonarny) trochę zmodernizować, odsuwając na okres „gdzieś po wakacjach” nieuchronnie zbliżający się moment wymiany głównych elementów (płyta główna, procesor, RAM i karta graficzna). Zwłoka wynika z różnych rzeczy, również pewnej pokusy, by pierwszy raz od… zawsze, postawić na platformę AMD (Ryzen 3. generacji), zamiast Intela. Z racji tego, że RAMu mam raczej wystarczająco (16 GB), to uznałem, że najlepszym krokiem będzie zamiana dysku HDD na SSD. I już wiem, że była to bardzo dobra decyzja, i komputer faktycznie dostał solidnego kopa…

Migracja systemu operacyjnego Windows 10 z dysku HDD na SSD

Ogólnie podłączenie dysku twardego do komputera – również SSD – jest banalne, tak samo, jak jego inicjacja w systemie. Ale tak jest, jeśli dysk SSD miałby być dyskiem pomocniczym, lub chcemy postawić od nowa system, na nowym dysku. Gdy mamy działający system i chcemy dalej z niego korzystać, a zarazem – co logiczne – chcemy zacząć korzystać z zalet dysku SSD, to musimy dokonać migracji dysku systemowego na SSD.

Tu do akcji wkraczają dodatkowe programy, które za nas taką migrację mogą wykonać. Niestety, większość z nich, nawet jeśli ma wersję bezpłatną, nawet jeśli posiada opcję migracji dysku systemowego z HDD na SSD, to jest to opcja (obecnie) dostępna w wersjach płatnych.

Można oczywiście posiłkować się zwykłym klonowaniem dysku, ale nie zawsze będzie to możliwe, i nie zawsze system po takiej operacji/migracji da się uruchomić. A specjalnie na potrzeby tego poradnika trochę życia mojemu dyskowi SSD odebrałem, bo przez kilka dni przetestowałem chyba większość dostępnych bezpłatnie programów/rozwiązań.

Migracja systemu z HDD na SSD za pomocą programu WinToHDD

Ostatecznie uznałem, że bohaterem tego poradnika zostanie program Haslo WinToHDD. Wprawdzie korzystałem z wersji płatnej (professional), to wersja bezpłatna wystarczy – o ile chcemy sklonować system Windows w wersji „home”, czyli przeznaczonej dla użytkowników domowych (ja korzystam z Windows 10 Pro, dlatego musiałem skorzystać z wersji płatnej).

WinToHDD Free

By (spróbować) rozwiać wątpliwości, jakie pojawiły się w niektórych komentarzach, dotyczące tego, że wersja bezpłatna WinToHDD nie oferuje klonowania systemu operacyjnego, skontaktowałem się z producentem oprogramowania i dostałem informację, że:

The free version (…) it supports installing or cloning Windows 10 Home to another disk.

Oraz:

The free version installing and cloning Windows Home Edition.

Tak więc program w wersji bezpłatnej powinien umożliwić migrację systemu Windows (Vista, 7, 8, 8.1, 10) w wersji „home”, czyli przeznaczonej dla użytkowników domowych.

Dodatkowo, by nie musieć wybierać między tym, czy przyznać rację tym, co w komentarzach piszą, że wersja bezpłatna nie jest w stanie sklonować systemu Windows 10 Home, czy też producentowi oprogramowania, poprosiłem koleżankę – osobę kompletnie nietechniczną, jak się sama określiła – czy mogłaby dla mnie wykonać testowe klonowanie systemu. I jak widać, klonowanie systemu zakończyło się powodzeniem:

Pomoc koleżanki była istotna nawet nie dlatego, by sprawdzić, czy taką operację – z lekką asystą za pomocą komunikatora – jest za pomocą tego programu w stanie wykonać osoba „nietechniczna”, ale również dlatego, że sam – zarówno na komputerze stacjonarnym, jak i na laptopie – korzystam z systemu w wersji „pro”, a więc z zasady darmowa wersja programu WinToHDD by nie zadziałała.

A jako ostateczny argument… wideo z przykładowej migracji Windows 10 Home z dysku A na dysk B:

W programie znajdziemy kilka ciekawych opcji, ale tym razem interesuje nas opcja „klonowanie systemu Windows”:

Jak widać na powyższej (animowanej) grafice, cała operacja jest prosta, i sprowadza się do kilku kliknięć – wybieramy system źródłowy, oraz dysk docelowy. W następnym kroku wybieramy czy chcemy korzystać z dysku w formacie MBR, czy GPT, oraz odpowiednie rozłożenie partycji.

Dla MBR mamy tylko jedną partycję źródłową i docelową:

W przypadku dysku GPT wskazujemy partycję systemową EFI (ESP) oraz partycję rozruchową (systemową):

W tym miejscu chciałem zwrócić uwagę na jedną ważną rzecz, bo sam się na tym złapałem, gdy chciałem na potrzeby poradnika zrobić jeszcze jeden zrzut ekranu, który mi wcześniej uciekł.

Gdy pojawi się pytanie, czy MBR dla BIOS, czy GPT dla UEFI to warto wybrać dobrze, bo po wybraniu formatu i zatwierdzeniu, dysk zostanie automatycznie sformatowany. Ja o tym zapomniałem i wprawdzie zrzut ekranu udało mi się zrobić (automatyczny zapis do pliku, na innym dysku), ale po chwili miałem już bluescreen (BSoD), bo… dysk systemowy wyparował. Na szczęście było to chwilę po migracji, więc wystarczyło po prostu ją powtórzyć… ;-)

Gdy program zakończy migrację systemu z HDD na SSD, wystarczy uruchomić ponownie komputer, w BIOS/UEFI wskazać jako dysk SSD (lub Windows Boot Manager) jako dysk startowy i… jest szansa, że system wystartuje z dysku SSD.

W moim przypadku pojawił się BSoD „inaccessible boot device”, i to podczas kilku prób (uruchomienia, jak i migracji), różnymi programami:

Na szczęście w tym przypadku wystarczyło uruchomić system w trybie awaryjnym – bez żadnych dodatkowych operacji, tylko start systemu w trybie awaryjny. Po tej operacji system już startował normalnie. Może – dla pewności – ew. na czas pierwszego uruchomienia systemu po migracji z dysku SSD odpiąć systemowy dysk HDD.

Windows i SSD, czyli mity i kity

Choć dyski SSD nie są nowością, to cały czas pokutuje wiele mitów, które od czasów ich debiutu nie zostały zakopane w czeluściach internetu, a wręcz odwrotnie – cały czas są powielane.

Sporo można przeczytać o tzw. optymalizacji systemu Windows na potrzeby dysku SSD. Jest tam teoretycznie sporo sensownych rzeczy (jak np. aktywacja TRIM, wyłączenie defragmentacji), tylko… współczesne systemy (np. Windows 10) potrafią zdiagnozować, że korzystają z dysku SSD, i automatycznie uruchamiają odpowiednie opcje/procedury. Ale są też totalne bzdury, jak np. nie twórz partycji, bo… dysk będzie się nierównomiernie zużywał… ;-)

Kolejny mit dotyczy hibernacji, której osobiście jestem fanem, i jest to podstawowa metoda wyłączania komputera, z której na co dzień korzystam. W internecie można znaleźć wypowiedzi w stylu:

Wyłącz koniecznie hibernację, bo nie dość, że szybciej zużywa się dysk SSD, to nie ma ona sensu, bo system uruchamia się przecież dużo szybciej niż na HDD

Zgoda – pewnie dysk zużywa się mocniej, ale… zapas jest na tyle duży, że raczej nie ma co się tym przejmować. Zgadzam się też, że system uruchamia się szybciej z SSD niż HDD, to do dużo szybciej (u mnie z ~2 minut spadło do ~8 sekund). Ale… System budzi się z hibernacji w ok 2 sekundy, a do tego mam już aktywne wszystkie programy, z których korzystam i mogę kontynuować pracę w niecałe 5 sekund od momentu naciśnięcia włącznika (z 2-3 sekundy zajmuje wpisanie hasła ;-)).

Czy warto było zmieniać dysk SSD na HDD?

Na koniec wrócę, do pierwszego akapitu, w którym już udzieliłem odpowiedzi na powyższe pytanie – tak, było warto. Różnica w działaniu komputera jest diametralna. Nie tylko, jeśli chodzi o start systemu, ale i uruchamianie programów, czy też praca na nich. Zwłaszcza gdy wykonywane jest dużo operacji dyskowych, takich jak obróbka zdjęć, renderowanie wideo…

I to nawet jeśli mój dysk obecnie nie może rozwinąć w pełni skrzydeł, bo blokuje do płyta główna (pomiar wykonany jest na dysku z aktywnym, pracującym systemem, zapełnionym trochę ponad w połowie, z 2 partycjami na dane):

Płyta to ASRock Z97 Extreme4, i wprawdzie mam tam złącze w formacie M.2, które obsługuje nie tylko standard SATA, ale i PCIe/NVMe, który oferuje dużo wyższe transfery niż SATA. Niestety tylko w standardzie PCIe 2.0 x2.

Dysk SSD PNY XLR8 CS3030 500 GB

A tymczasem mój nowy dysk SSD (PNY XLR8 CS3030 500 GB) może działać w standardzie PCIe 3.0 x4 NVMe 1.3 i może zaoferować – wg producenta – dużo większe szybkości/transfery:

  • Odczyt sekwencyjny: 3 500 MB/s
  • Zapis sekwencyjny: 2 000 MB/s

Dla pełni informacji warto chyba dodać, że dysk działa na kontrolerze Phison E12, posiada pamięci typu 3D TLC, deklarowana żywotność (TBW) wynosi 800 TB (gwarancja 5 lat). A realna pojemność to ~465 GB.

Jak widać, dysk podczas normalnej pracy nie grzeje się (35 °C), choć podczas intensywnych prac temperatura oczywiście trochę rośnie. W każdym razie zamówiłem i czekam na aktywne chłodzenie, o którym może też coś napiszę.

I uprzedzając ewentualne pytanie:

Po co płacić za dysk PCIe 3.0 x4, gdy płyta główna obsługuje PCIe 2.0 x2, czyli „niewiele” więcej niż standard SATA?

Cena nie była aż taka duża (319 zł, i to na FVAT ;-)), a do tego, jak już wspominałem – w planach mam w najbliższych miesiącach wymianę m.in. płyty głównej, i nie ma szans, by nie obsługiwała PCIe 3.0 x4, dzięki czemu będę mógł wykorzystać w pełni szybkość dysku. Zresztą z założenia miał to być dysk w formacie M.2 i uważam, że wsadzanie tam SSD w standardzie SATA – gdy płyta obsługuje PCIe/NVMe – byłoby dziwne… ;-)

A gdybym chciał już teraz cieszyć się pełną szybkością dysku, to za ok 11 złotych można kupić przejściówkę, pozwalającą podłączyć dysk M.2 do slotu PCIe 3.0 x16 (x4 – x16). Zresztą zamówiłem taką tanią przejściówkę z AliExpress dla znajomego, który nie ma u siebie złącza M.2, więc możliwe, że uda się zrobić jakiś test tego rozwiązania.

(!) Zgłoś błąd na stronie
Pomogłem? To może postawisz mi wirtualną kawę?
LUTy dla D-Cinelike (DJI Mini 3 Pro, DJI Avata, OSMO Pocket) od MiniFly
Wdrożenie Omnibusa w sklepie na WooCommerce
Jak (legalnie) latać dronem w Kategorii Otwartej
Patryk