Kilka dni temu pisałem, że austriacki sąd uznał, że Google Analytics narusza DGPR (RODO), a tym samym potencjalne korzystanie z tej usługi Google w Unii Europejskiej może być problematyczne. Teraz czytam, że niemiecki sąd przychylił się do skargi kolejnego… człowieka, tym razem w kwestii używania na stronie fontów Google bezpośrednio z serwerów Google, bo potencjalnie tam są przekazywane adresy IP odwiedzających stronę, a te są traktowane jako dane osobowe, a Google to przecież „amerykański kapitalista”.
I choć od dawna nie pałam sympatią do działań Google, to mam wrażenie, że kogoś chyba ostro po…niosło. I to nawet nie w tym konkretnym przypadku, ale ogólnie, tak globalnie. Znaczy tak globalnie w sensie unijnym. Nie potrafimy skutecznie się bronić przed oszustwami, które zalewają internet, ale za to będziemy pilnować, kto otrzymuje nasz adres IP. Chyba pora wrócić do pomysłu przetłumaczenia strony na angielski, dorzucić do tego chiński, hiszpański, hindi, a być może nawet i rosyjski, oraz… blokadę dla użytkowników z Unii Europejskiej. Tak dla świętego spokoju…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01