Przy okazji niedawnej rozmowy z koleżanką na temat dodawania klientów do odpowiednich grup w MailerLite na podstawie kupionych produktów w sklepie na WooCommerce, rozmawialiśmy m.in. o czyszczeniu listy adresowej z „martwych duszy”, które nie otwierają wiadomości, ani nie klikają w linki. Zwłaszcza że w MailerLite, z którego koleżanka korzysta, jest nawet opcja, która w pewnym sensie automatyzuje całą czynność, typując potencjalne „ofiary czystek” za nas.
Spis treści w artykule
Usuwanie nieaktywnych adresów e-mail z listy
I choć jestem zwolennikiem regularnego czyszczenia listy subskrybentów, nie tylko dlatego, że zazwyczaj im więcej adresów w bazie (na liście), tym abonament za usługę większy. Ale również dlatego, że wywalenie takich „martwych duszy” z naszej listy, czyli jej odpowiednia higiena, potencjalnie może wpływać na dostarczalność wiadomości od nas.
I oczywiście, można np. kasować – jak proponuje MailerLite – wszystkie adresy e-mail, których użytkownicy (potencjalnie) nie otworzyli w ciągu ostatnich 6 miesięcy żadnej wiadomości od nas:
Ale takie działanie jest raczej w interesie MailerLite, nie naszym. Bo wprawdzie jest spora szansa, że faktycznie przy tej okazji pozbędziemy się z listy adresów, których użytkownicy nie interesują się wiadomościami od nas, to jest też spora szansa, że będzie wręcz przeciwnie.
Wystarczy, że ktoś korzysta poczty e-mail, gdzie webmail lub program pocztowy blokuje zewnętrzne elementy, tak jak robi to np. Thunderbird:
Bo „w celu ochrony prywatności, zdalna zawartość została zablokowana”, a tym samym statystyki otwarć najpewniej nie odnotują takiego zdarzenia.
Podobnie sytuacja może wyglądać z kliknięciami. Zwłaszcza jeśli treść linka to adres URL, i jest on inny, niż faktyczny adres docelowy:
Kliknięty odnośnik wydaje się prowadzić do innej strony, niż wskazuje jego tekst. Jest to czasami używane do śledzenia, czy użytkownik kliknął odnośnik, ale może być także próba oszustwa.
Tekst odnośnika wskazuje, że powinien on prowadzić do strony „webinsider.pl”, ale prowadzi do…
Stąd bazowanie podczas czyszczenia listy subskrybentów np. newslettera tylko i wyłącznie na statystykach otwarć wiadomości, czy kliknięć w link, wydaje się średnim pomysłem.
Grupa ostatniej szansy
Choć nie ma też co tego totalnie ignorować, bo wśród osób aktywnych, które trafiły do tej puli ze względu na blokady np. po stronie programu pocztowego, większość najpewniej faktycznie nie wykazuje żadnej aktywności, a tym samym jest zbyteczna na naszej liście.
Ale zamiast strzelać z armaty do wróbla, i usuwać wszystkich, którzy według statystyk nie wykazali żadnej aktywności np. w przeciągu ostatnich 3 czy 6 miesięcy, lepiej takie osoby (adresy e-mail) dodać do odpowiedniej grupy/segmentu „ostatniej szansy”. Następnie wysłać do nich informację, o tym, że z jakiegoś powodu system używany do e-mail marketingu nie wykazuje po ich stronie żadnej aktywności, i w związku z tym, jeśli chcą pozostać na naszej liście, to wystarczy, że np. klikną odpowiedni link.
Sam gdy korzystam z tego modelu, to wysyłam najpierw jedną wiadomość. Kto zareaguje (klinie link), wylatuje z grupy/segmentu „ostatniej szansy”, a tym samym zostaje na liście. Następnie po kilku dniach wysyłam kolejną wiadomość, do tych, co nadal nie wykazali żadnej aktywności, i tym razem kto nie zareaguje w ciągu kolejnych kilku dni (kliknie link) wylatuje nie tylko z grupy/segmentu, ale i z listy.
Czasem, tuż przed usunięciem adresu, wysyłam jeszcze podziękowanie za dotychczasowy „udział”, wraz z informacją, jak się ponownie zapisać na listę (np. newsletter).
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01