W październiku Rebtel zakończył testy we Wrocławiu, i tym samym zaoferował na terenie całego kraju rozmowy, SMSy i internet (1 GB) bez opłat. Oferta spotkała się z dużym zainteresowaniem, bo choć podobne oferty u konkurencji nie kosztują specjalnie dużo (20-29 zł miesięcznie), to chętnych na darmową usługę nie zabrakło. I zdaje się, że zainteresowanie przerosło (wirtualnego) operatora, bo szybko internet zalały historie związane z problemami z zamówieniem usługi, przeniesieniem numeru, czy też jego aktywacją. Sam testową kartę mam od początku tygodnia (kurier bez żadnej weryfikacji moich danych jako abonenta/użytkownika kartę zostawił w poniedziałek lub wtorek) i do tej pory nie działa.

Uznałem, że to jest dobra okazja, by przyjrzeć się temu, co się dzieje z naszym numerem, gdy operator telekomunikacyjny znika…

Co się dzieje z (naszym) numerem telefonu, gdy znika operator

Przypuszczałem, że w przypadku numerów telefonów sytuacja może wyglądać podobnie, jak z domenami internetowymi – niby kupujemy domenę, ale tak naprawdę tylko ją dzierżawimy od NASKu za pośrednictwem firmy, w której dokonujemy „zakupy” domeny. Gdy przestajemy opłacać domenę, wraca ona do puli wolnych, i może zarejestrować ją każdy zainteresowany, w myśl zasady – kto pierwszy ten lepszy.

Ale przypuszczenia to za mało. Z kolei myśl o wertowaniu kolejnych ustaw w poszukiwaniu konkretnych informacji nie bardzo mi się podobała, dlatego postanowiłem o to zapytać u źródła, czyli w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej (UKE). Na odpowiedź musiałem chwilę poczekać, ale w końcu do mnie dotarła, dzięki czemu mogę się nią podzielić z Wami.

Zaczynamy od tego, że faktycznie numer telefonu – tak jak domena – nie należy do abonenta (co wydawało mi się logiczne), a jest mu tylko dzierżawiony za pośrednictwem operatora telekomunikacyjnego:

Na wstępie należy podkreślić, że zgodnie z przepisami art. 126 ust. 1 ustawy Prawo telekomunikacyjne, Prezes UKE, w drodze decyzji administracyjnej, przydziela numerację, zgodnie z planami numeracji krajowej dla sieci publicznych, przedsiębiorcom telekomunikacyjnym i innym uprawnionym podmiotom. Z otrzymanego zakresu numeracji, przedsiębiorca telekomunikacyjny wyodrębnia numery, które w ramach zawieranych umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych, przydzielane są poszczególnym abonentom w związku i na potrzeby świadczenia przez przedsiębiorcę telekomunikacyjnego (dostawcę) usług. Zaznaczyć również należy, że w ramach zawieranej umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych, abonent uzyskuje jedynie prawo jego użytkowania, nie staje się natomiast w żaden sposób jego właścicielem.

Kolejne 2 akapity dotyczą już tego, co w moim pytaniu było najważniejsze, czyli co się dzieje z numerem telefonu, gdy dany operator (nie tylko wirtualny) znika z rynku.

Zaczniemy od wariantu miękkiego, czyli takiego, gdy operator spokojnie kończy swoją działalność, w międzyczasie rozwiązując z abonentami umowy:

W przypadku upadłości operatora wirtualnego, powinien on rozwiązać umowy z abonentami z powodu utraty możliwości świadczenia usług, z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Wtedy abonenci mają możliwość zawarcia umowy i przeniesienia numeru do nowego dostawcy usług.

W takim przypadku nie ma większych problemów, po prostu w określonym czasie (okres wypowiedzenia) należy przenieść numer telefonu do innego operatora. Korzystamy w tym przypadku ze standardowej procedury przenoszenia numerów między operatorami.

I tak przechodzimy do sytuacji bardziej ekstremalnej, w której operator znika z rynku bez uprzedzenia:

Jeżeli operator „znika” z rynku, kończy działalność telekomunikacyjną, nie uprzedzając abonentów i zwraca przydział numeracji do UKE, który zostaje jako wolny zakres numeracji, abonent jest zmuszony wybrać nowego dostawcę i nowy numer telefonu. Dochodzenie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych za szkody poniesione przez abonenta z tego tytułu odbywa się na zasadach ogólnych przed sądem powszechnym, ale w przypadku podmiotu upadłego to dość trudne.

Jak widać, w takiej sytuacji szanse na odzyskanie numeru są bliskie zera. Numer w takiej sytuacji wraca do UKE i jest rozdysponowywany w ramach wolnych zakresów numeracji między poszczególnymi operatorami. Oczywiście można sobie wyobrazić przypadek, że po jakimś czasie trafimy na niego wśród wolnych numerów któregoś z pozostałych operatorów, ale raczej nie liczyłbym na to zbytnio.

Szkoda, że nie zdecydowano się tutaj – zwłaszcza przy obowiązkowej rejestracji numerów, dzięki czemu wiadomo, do kogo taki numer należał – na rozwiązanie znane z rynku domen, gdzie domeny od upadłego rejestratora przechodzą do NASKu, ale można je odzyskać (przenieść do wybranego rejestratora), dzięki danym w bazie WhoIs.

Zostaje nam – jak to zostało napisane w zacytowanym fragmencie – ewentualnie dochodzenie roszczeń odszkodowawczych za szkody przez nas poniesione z tego tytułu, ale nie dość, że może nie być to sprawa łatwa, to jednocześnie nie przywróci to nam numeru.

Tak więc, jeśli ktoś jest przywiązany do swojego numeru, to… raczej może spać spokojnie. Nawet pomimo wizji ewentualnej utraty numery w przypadku gwałtownego zniknięcia z rynku danego operatora. Bo choć oczywiście jest to sytuacja teoretycznie możliwa, to jest to też rynek nie tylko mocno regulowany, ale również dość mocno kontrolowany.

(!) Zgłoś błąd na stronie
Pomogłem? To może postawisz mi wirtualną kawę?
LUTy dla D-Cinelike (DJI Mini 3 Pro, DJI Avata, OSMO Pocket) od MiniFly
Wdrożenie Omnibusa w sklepie na WooCommerce
Jak (legalnie) latać dronem w Kategorii Otwartej
Patryk