Wczoraj Neflix wystartował oficjalnie w Polsce, i oczywiście wiadomości o tym zaczęły się pojawiać w kolejnych serwisach – zarówno tych bardziej technologicznych, jak i na tych bardziej przypominających pudelka niż serwis/blog „o technologii”, choć tak się określają (tam zresztą już znajdziecie pewnie po kilka wpisów na ten temat, a, że „noc jeszcze młoda”, więc podejrzewam, że w pogoni za UU/statystykami wpisy na ten temat będą się w najbliższych dniach intensywnie mnożyć, robiąc sensację z najmniejszego „odkrycia”, aż do ostatecznego znużenia ich czytelników ;-)).
Zresztą przefiltrowałem właśnie swojego klienta RSS pod kątem wzmianek o Netflixie w Polsce, i przyznam, że takiego wysypu wiadomości na jeden temat nie widziałem od czasu ostatniej większej awarii Facebooka…
Żarty, żartami… Ale o Netflixie w Polsce chyba faktycznie trzeba napisać, choć mam nadzieję, że na temat samego startu wystarczy Wam jeden wpis (za jakiś czas drugi, jak usługa w naszym kraju trochę dojrzeje, może coś jeszcze napiszę).
Spis treści w artykule
Netflix (tak jakby) już w Polsce
Przyznam się, że mam mieszane uczucia co do wczorajszego startu platformy Netflix w naszym (i jeszcze jakiś 129 innych krajach). Ale konto i tak założyłem… :-)
Z jednej strony wiąże z tym faktem nadzieje, że być może wreszcie (choć chyba jeszcze nie teraz) by uzyskać dostęp do świeżych i dobrych seriali (ale i filmów) nie trzeba będzie się posiłkować „pobieraniem w ramach dozwolonego użytku” (czy jakoś tak), a będzie można je oglądać bezpośrednio w ramach platformy Netflix.
Niestety, ale szybkie zapoznanie się z ofertą – przynajmniej na obecną chwilę – ostudziło mój entuzjazm. I nie chodzi nawet o ceny, które wprawdzie w relacji do realnych (a nie tej bzdury, którą serwuje nam m.in. GUS) przeciętnych mogą się wydawać całkiem spore – od 7,99 do 11,99 €. Bardziej chodzi o samą ofertę – ale po najpierw podstawy…
Ceny i pakiety
Usługa w naszym kraju dostępna jest w 3 pakietach:
- Basic za 7,99 €
- Standard za 9,99 €
- Premium za 11,99 €
Czyli najtańszy pakiet kosztuje jakieś 32 zł, środkowy to coś ok 40 zł, a najdroższy to już 50 zł.
Główna różnica polega w dostępie do nagrań w wersji HD i Ultra HD (o tym więcej za chwilę) i ilości urządzeń, na których jednocześnie możemy korzystać z naszego konta:
- Basic: bez HD i UHD, 1 urządzenie naraz
- Standard: z HD, ale bez UHD, 2 urządzenia naraz
- Premium: z HD i UHD, 4 urządzenia naraz
HD, Ultra HD
Przetestowałem na szybko kilka pozycji, i… no właśnie…
Większość pozycji wygląda jakby koło HD – nie mówiąc już o UHD – nawet nie leżała, choć dramatu też nie ma – jest przyzwoicie, a zapewne większość nowych tytułów pojawia się już w HD/UHD.
Bitrate często sprawia wrażenie, jakby oscylował gdzieś w okolicach 700-1200 kbps, czyli coś jak „przeciętny mp4 z internetu” (ale to też kwesta Firefoxa, na którym maksymalnie chyba 720p uzyskamy), choć dostępny jest zazwyczaj z przedziału 235-3000…
Większym problemem dla mnie wydaje się dźwięk, który w większości przypadków nie dość, że jest tylko stereo (2.0), to jeszcze maksymalny dostępny bitrate to 96 kbps, czyli jak średniej jakości radio internetowe – może dla kreskówek wystarczy, to jednak przy dobrym kinie oczekiwałbym czegoś więcej. Nawet nie tyle 5.1/7.1, co bardziej 192-320 kbps.
Nie wiem, czy to się szybko zmieni, ale zdecydowanie nie kierowałbym się „dostępnością” HD/UHD przy wyborze oferty…
Playback Settings
Od razu po założeniu konta warto przejść do ustawień odtwarzania (playback settings):
- Netflix > Your Account > My profile: Playback settings
Ustawimy tu pożądaną jakość wideo. Do wyboru mamy 4 opcje:
- Auto
- Low (basic video quality, up to 0.3 GB per hour)
- Medium (standard video quality, up to 0.7 GB per hour)
- High (best video quality, up to 3 GB per hour for HD, 7 GB per hour for Ultra HD)
Ostatni wariant (High) to oczywiście najwyższa jakość wideo, ale i większy transfer, co ma zwłaszcza znaczenie w przypadku urządzeń mobilnych.
Na szczęście jakoś odtwarzania możemy ustawić dla każdego profilu niezależnie, dzięki czemu nikt nikomu nic nie zmieni… :-)
Warto też zapamiętać 2 kombinacje klawiszy, dzięki którym na komputerze (Windows) sprawdzicie szczegóły techniczne oglądanego materiału:
- CTRL + Alt + Shift + S
- CTRL + Alt + Shift + D
Podziel się ;-)
Tym, co wg mnie istotniejsze, to możliwość jednoczesnego korzystania z oferty na więcej niż jednym urządzeniu (poza pakietem basic), dzięki czemu koszty abonamentu można rozłożyć na 2 (pakiet standard) lub nawet 4 (pakiet premium) osoby, a wtedy realny koszt miesięczny zaczyna zbliżać się do poziomu zapewne akceptowalnego nawet przez osoby, które muszą mocniej pilnować wydatków.
Jest to o tyle kuszące, że możemy założyć więcej niż jednego użytkownika w ramach naszego konta, a więc każdy współużytkownik będzie mógł korzystać z platformy niezależnie – dotyczy to nie tylko kontynuacji oglądanych seriali czy filmów, ale i np. sugestii, które są tworzone na podstawie tego, co wcześniej oglądaliśmy.
Janusze Biznesu z Allegro
Nie sprawdzałem czy np. na Allegro już nie pojawili się jacyś Janusze Biznesu, ale zapewne to kwestia czasu, gdy zaczną się pojawiać „współdzielone konta w okazyjnej cenie”.
Walnie taki Janusz Biznesu konto za 50 zł, podzieli na 4 subkonta (użytkownicy) i każde sprzeda za 15 czy 20 zł jako „najtańszy dostęp do Netflixa”. Pewnie nawet nie powstrzyma ich to, że wszystkich 4 użytkowników dzieli hasło i login, i każdy może wejść na konto pozostałych…
Zarobek może niewielki, ale tu się liczy efekt skali, a do tego nie można wykluczyć „oversellingu” ;-)
PayPal lub karta
Podczas zakładania konta musicie wybrać typ płatności – aktualnie do wyboru macie PayPal lub płatność kartą płatniczą/kredytową, i raczej nie ma co się spodziewać pojawienia się tu np. zwykłego przelewu – po prostu płatność za usługę pobierana jest cyklicznie, i robi to automat na podstawie danych karty lub aktywnej subskrypcji PayPal.
Oczywiście w każdej chwili możecie z usługi zrezygnować, czy to w ustawieniach konta, czy po prostu wyłączając subskrypcję PayPal lub zmieniając limity na karcie… ;-)
Pierwszy miesiąc bez opłat
Skoro przy opłatach jesteśmy, to warto wspomnieć, że przez pierwszy miesiąc możecie korzystać z usługi bezpłatnie – choć i tak musicie podać dane karty płatniczej/kredytowej lub aktywować subskrypcję PayPal, tak by po zakończeniu bezpłatnego okresu płatność za kolejny miesiąc mogła zostać pobrana automatycznie.
Jeśli nie jesteście pewni, że będziecie chcieli z usługi korzystać po darmowym miesiącu, a zarazem obawiacie się, że możecie zapomnieć zrezygnować z usługi „przed dniem zero”, to zawsze możecie dodać do kalendarza odpowiednie przypomnienie… :-)
W Polsce, ale (właściwie) bez polskiego języka
Chyba największym problemem jest to, że na obecną chwilę tylko wąski wycinek oferty ma polskie napisy lub lektora (mam nadzieję, że priorytetem będą napisy, nie lektor), a z doświadczenia wiem, że nawet osoby dość sprawnie posługujące się językiem angielskim często muszą posiłkować się napisami – zwłaszcza w przypadku bardziej specyficznego dla danego rejony/branży żargonu.
Zwłaszcza, że jak ktoś zna angielski na tyle dobrze, by obyć się bez napisów czy lektora, to nadal zdecydowanie lepiej korzystać z jakiegoś VPNa, i Netflixa w wersji USA (choć oczywiście łamiemy w ten sposób warunki korzystania z serwisu ;-)).
Zresztą co tam brak języka w przypadku samych filmów i serialów – to wymaga jednak trochę pracy, choć moim zdaniem ta praca powinna być zrobiona przed startem usługi a nie w trakcie.
Ale zerknijcie na ich stronę, niby PL w adresie, a wszystko po angielsku, nawet ceny w euro…
Netflix of Cards
Ale to nie wszystko – chyba najgłośniejszy (nie tylko u nas) serial ostatnich lat dostępny na tej platformie, czyli House of Cards jest niedostępny, a który pewnie mógłby stać się motorem napędowym sprzedaży. I to nie tyle, że go nie ma z napisami i/lub lektorem po polsku, ale w ogóle – i to niezależnie od tego, że to chyba Netflix jest jego producentem.
Wszystko rozchodzi się o sprzedane prawa autorskie do dystrybucji tego serialu w naszym kraju innemu podmiotowi… Niezłe samozaoranie, i kolejny przykład na to, że ktoś gdzieś czegoś nie dopilnował…
Netflix (fal)start
Stąd moje mieszane uczucia – z oferty skorzystałem, choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktoś się nie przyłożył – rozumiem, jednoczesny start w takiej ilości państw to gigantyczne przedsięwzięcie, ale chyba osoby za nie odpowiedzialne powinny zdawać sobie z tego sprawę?!
Może ktoś dał plamę w centrali, a może to „tylko” lokalne jednostki odpowiedzialne za start usługi w Polsce się nie przyłożyły, ale mam nadzieje, że będzie lepiej.
Nie wiem czy to oficjalny profil polskiej odsłony serwisu na Twitterze, czy ktoś się tylko bawi/podszywa, ale aż chciałoby się napisać:
Jaki PR, taki start…
Jak oglądać Netflixa
Na komputerze oczywiście możemy oglądać choćby bezpośrednio na stronie internetowej, choć warto przetestować dodatek Super Netflix do przeglądarki Google Chrome, dzięki któremu zyskacie większą możliwość kontroli nad oglądanym materiałem, oraz – co ma znaczenie zwłaszcza teraz. przy jeszcze (?) dość skromnej ofercie programów z napisami po polsku – możliwość dodania do filmu/serialu własnych napisów (choć coś mi się kojarzy, że standardowy odtwarzacz też ma taka opcję, choć napisy chyba muszą być w jakimś nietypowym formacie).
Dedykowana aplikacja
Oczywiście w obecnych czasach prawie każda tego typu usługa powinna i/lub posiada dedykowane aplikacje na różne platformy, dzięki czemu z usługi możemy korzystać właściwie z dowolnego urządzenia, zależnie od tego które akurat mamy „pod ręką”.
Nie inaczej jest w przypadku Netflixa, który oferuje m.in. dedykowane aplikacje na urządzenia mobilne (Android, iPhone/iPad, Windows Phone), konsole (PlayStation, Xbox),wszelkiej maści SmartTV (telewizory i adaptery/przystawki) jak i niezależne programy/systemy kina domowego w stylu Kodi czy XBMC, które można uruchomić choćby na Raspberry Pi.
Niestety nie znalazłem aplikacji Netflix na moim Smart LG z 2014, ale może niecałe 5000 zł za TV to za mało, a może trzeba kupić jakiś model z 2015 (żartuje, bo jeśli już z tego powodu zmieniałbym TV, to nie na LG), lub… poczekać miesiąc lub 2, i może coś się zmieni, szybcy to oni nigdy nie byli… ;-)
W każdym razie test usługi w polskiej wersji to była dobra okazja, by odkurzyć troszkę zapomnianą PS3, na której dostęp do platformy Netflix jest bez problemowy, i całkiem wygodny.
Netflix to nie tylko seriale
Zwłaszcza że Netflix to nie tylko seriale – i to nawet w przypadku dość okrojonej w porównaniu np. z USA oferty, ale i filmy fabularne, filmy dokumentalne, koncerty…
Choć – nad czym osobiście mogę tylko ubolewać – większość filmów dokumentalnych dotyczy raczej spraw/zagadnień społeczno-cywilizacyjnych, a nie zwierząt, bo chyba widziałem jakiś dokument o pelikanach i „72 najgroźniejsze zwierzęta Australii” (12 odcinków).
Dzieci chyba będą zadowolone
W ofercie nie mgło zabraknąć pozycji dla najmłodszych – zwłaszcza że dla dzieci jest nawet dedykowany (piąty) profil oraz cały czas w menu towarzyszy nam link do dedykowanej im odsłony serwisu.
Wprawdzie sam nie mam dzieci, to jednak rzut oka na listę dostępnych pozycji pozwala przypuszczać, że Wasi najmłodsi powinni znaleźć coś dla siebie.
Przypuszczam też, że im brak polskich napisów czy lektora będzie ew. przeszkadzał dużo mniej niż rodzicom… :-)
Polskie VOD
Wprawdzie oferta Netflixa w aktualnej formie ma kilka minusów (które mam nadzieję, zostaną szybko wyeliminowane), to już widzę, że wbrew buńczucznym wypowiedzią przedstawicieli niektórych rodzimych platform VOD (tych legalnych), jakoby nie obawiali się Netflixa, bo ich widzowie „zazwyczaj wybierają krajowe produkcje”, czy też „Netflix nie oferuje bezpłatnego dostępu” można włożyć między bajki – no bo co innego mogą mówić/pisać…
Pewnie/raczej te platformy nie znikną, zwłaszcza że często są to pewnego rodzaju „przystawki” do istniejących stacji telewizyjnych. Ale podejrzewam, że przynajmniej Ci bardziej świadomi użytkownicy (płacący regularnie za dostęp) nie tyle od nich odejdą, co dalej będą „zaglądać” w ramach bezpłatnego dostępu (z reklamami), ale swoje portfele przeniosą z czasem właśnie w kierunku ogólnoświatowych platform, w których nie dość, że baza „produktów” wykracza poza powtórki z TV, to jeszcze jakość produkcji zdecydowanie – moim zdaniem – bije na głowę większość „naszych” nudnych seriali/filmów (poza małymi, naprawdę małymi wyjątkami), które są produkowane jakby tylko po to, by zapchać pasmo między reklamami, i „statystyczny widz” miał na co rzucić okiem podczas obiadu czy kolacji.
Oczywiście rodzime platformy VOD mogą mocniej sięgnąć po lepszej jakości materiały, czy też zacząć mocniej się specjalizować – to wszystko może się rozbić o kasę i prawa autorskie, bo Netflix niemogący w Polsce udostępniać na swojej platformie jednego ze swoich najlepszych seriali to raczej przypadek, który szybko może się nie powtórzyć – zwłaszcza w przypadku pozycji tak popularnych jak House of Cards.
Moja kablówka może spać spokojnie
Nie wiem jak u Was, ale u mnie kablówka zostaje i pewnie jeszcze długo to się nie zmieni. W końcu dostarcza mi… internet, a bez internetu nie dość, że nie mógłbym pracować, to również serwisy typu Netflix nie zadziałają.
Sama usługa TV (z kablówki) jest od dawna dla mnie tylko mało istotnym dodatkiem, gdyż różnica w cenie między „sam internet” a „internet + TV” wynosi chyba jakieś 5 zł miesięcznie, a zawsze czasem coś się tam „do kotleta” obejrzy.
Wprawdzie jest jeszcze internet mobilny, ale przy obecnej ofercie wychodzi on często drożej niż internet z kablówki, a do tego nawet oferty „bez limitu” zazwyczaj jakieś limity posiadają…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01