Może podniosłem tym stwierdzeniem („iOS dogania Androida”) lekko ciśnienie fanom Apple, ale normalni użytkownicy raczej powinni się ucieszyć, że o ile będą chcieli, będą mogli zainstalować na swoich urządzeniach oprogramowanie spoza sklepu Apple (App Store). Aż zaschło mi w gardle, ale muszę już drugi raz w tym roku napisać, że jednak ten zmierzający do samozagłady kolos na glinianych nogach, jakim jest – oczywiście w moim odczuciu – obecnie Unia Europejska, do czego się jednak czasem przydaje. Najpierw wymuszenie USB-C jako standardu dla mniejszych i trochę większych urządzeń, a teraz – znaczy od 6 marca, gdy w życie wejdzie w pełni DNA, czyli unijny akt o rynkach cyfrowych – to. I oczywiście tylko na terenie Unii Europejskiej.
Oczywiście to nie tylko nie uzasadnia istnienia EU w takiej formule, ale też raczej nie sprawi, że użytkownicy np. telefonów Apple (iPhone) raptem masowo rzucą się na alternatywne sklepy z oprogramowaniem „z drugiego obiegu”, o ile w ogóle takie powstaną. Bo Apple mimo wszystko pewnie nie tylko nie będzie tego ułatwiać, ale też pewnie postara się utrudnić, jak tylko się da. Oczywiście zgodnie z prawem, przynajmniej tak, jak Apple je rozumie… ;-)
Jednak nie podzielam też obaw, że możliwość instalacji – mimo wszystko jednak w pewnym sensie ograniczona – oprogramowania spoza App Store spowoduje, że użytkownicy urządzeń Apple staną się bardziej narażeni na ataki. Bo choć teoretycznie stwarza to takie możliwości, to pewnie większość użytkowników urządzeń Apple nawet o tym się nie dowie. Zresztą wracając do zestawienia z Androidem, to tu głównym źródłem złośliwego oprogramowania nie jest „drugi obieg”, a oficjalny sklep z aplikacjami od Google (Google Play). A jeśli chodzi o obecność aplikacji w App Store, Apple raczej nic nie poluzuje…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01