W swoim czytniku RSSów mam całkiem sporo stron, nawet takich, których normalnie nie czytam, ale są tam po to bym widział to, czym żyje w danym momencie internet. I od kanał zalewają mi informacje o nowościach od Google – nowe Wiadomości od Google, „wszystko co chcesz wiedzieć o Android P”, „rewolucyjne” zmiany w Google Pay (niczym „rewolucja w Windows 10”, o której wczoraj pisałem ;-)), Asystent Google co sam zamówi nam wizytę u fryzjera, czy w końcu rozszerzona rzeczywistość w Mapach Google. Fajnie, ale nie dość, że to wszystko zapowiedzi, jakieś mniej lub bardziej mgliste plany, to po prostu… pierdoły. Przez kilka dni w RSSach – poza blogiem samego Google – nawet nie mignęła mi informacja o tym, że nasz zerwany ze smyczy diabełek pod płaszczykiem nowości na platformie związanej z Mapami Google podnosi ceny, i to dla niektórych bardzo. Reszcie potencjalnie komplikuje życie. Znowu…
Spis treści w artykule
Google Maps Platform
Niecałe 2 lata temu Google wprowadziło wymóg korzystania z własnego (indywidualnego) klucza API dla wszystkich, którzy korzystają z map w swoich produktach, czy na stronach internetowych (np. mapka z dojazdem do siedziby firmy). Z doświadczenia wiem, że wywołało to spore zamieszanie, i do dziś jeszcze zdarza mi się dostawać zapytania w tej sprawie od osób, które dopiero co się zorientowały, że na stronie nie działa im mapa:
Przy tej okazji napisałem poradnik „własny klucz Google Maps API, czyli gdy przestała działać Mapa Google na Twojej stronie”, który do dziś cieszy się dużą popularnością, pokazując w ten sposób skalę problemu. I jeśli komuś się wydaje, że chaos z tym związany powoli jednak dobiega końca (zostaną jakieś pojedyncze strony-wraki w oceanie internetu) to chyba się myli, bo ekipa z Google przygotowała dla nas kolejną niespodziankę.
Konfiguracja konta rozliczeniowego
Tym razem mapy nie tylko nie będą się wyświetlać na stronach (i w aplikacjach) gdzie nie wprowadzono klucza API Map Google, ale również na stronach (i usługach), na których taki klucz został wprowadzony, ale nie skonfigurowano konta rozliczeniowego, którego konfiguracja jeszcze przez kilka dni – do 11 czerwca – nie jest obowiązkowa:
Wprowadziliśmy zmiany w płatnościach. Dalsze korzystanie z interfejsów API Map Google będzie wkrótce wymagać skonfigurowania konta rozliczeniowego.
Ale wymóg skonfigurowania konta rozliczeniowego to nie jedyna zmiana. Zmienia się cała usługa, która od 11 czerwca będzie się nazywać Google Maps Platform, i będzie podzielona na 3 uzupełniające się obszary – mapy, nawigacja i miejsca:
I tak wraz z tą zmianą idą podwyżki… I to dal niektórych niemałe. Obecnie bezpłatny dzienny limit żądań/zapytań API to aż 25 000, a po 11 czerwca będzie to wprawdzie 28 000, ale miesięcznie. Co jest oczywiście wartością przybliżoną, bo na każdym koncie będzie obowiązywał bezpłatny limit 200 $ na korzystanie z usługi:
We’ve heard that you want simple, easy to understand pricing that gives you access to all our core APIs. That’s one of the reasons we merged our Standard and Premium plans to form one pay-as-you go pricing plan for our core products. With this new plan, developers will receive the first $200 of monthly usage for free. We estimate that most of you will have monthly usage that will keep you within this free tier.
(…)
Beginning June 11, you’ll need a valid API key and a Google Cloud Platform billing account to access our core products. Once you enable billing, you will gain access to your $200 of free monthly usage to use for our Maps, Routes, and Places products. As your business grows or usage spikes, our plan will scale with you.
W tym miejscu może się wydawać, że przeciętnej małej firmy, która ma co najwyżej mapę dojazdu na swojej stornie ta zmiana potencjalnie nie dotknie (poza tym, że trzeba skonfigurować konto rozliczeniowe, by mapa działała po 11 czerwca). Ale niekoniecznie tak będzie…
200 $ na całe konto
Problemem w tym, że wcześniejszy limit (25 000/dziennie) był na tyle wysoki, że zapewne większość sporo osób/firm tworzący strony internetowe dla swoich klientów klucze API dla poszczególnych stron generowała na swoim koncie, bo szansa, że limit zostanie wyczerpany w większości przypadków była niewielka. A nawet jeśli dla jakiegoś klienta z większym ruchem związanym z mapami zakładało się niezależne konto, to… nie ma tam skonfigurowanych metod płatności.
Teraz albo trzeba będzie się liczyć z tym, że ruch z takich „wspólnych konto” uderzy po kieszeni osoby/firmy zajmujące się tworzeniem stron, albo trzeba będzie rozdzielać na oddzielne strony… Ale tu widzę przynajmniej 2, wzajemnie nachodzące na siebie problemy:
- Zapewne (spora) część klientów nie będzie w stanie samodzielnie utworzyć i skonfigurować wymaganego konta
- Można utworzyć konto „w imieniu klienta”, ale… będzie on musiał podać m.in. dane karty kredytowej/płatniczej
Pierwszy punkt może być problemem dlatego, że nie zawsze da się podjechać do każdego klienta, by z nim – prowadząc go za rękę – przejść przez cały proces zakładania i konfigurowania konta.
Drugi punkt to potencjalny problem dla 2 stron – nie zawsze ktoś, komu kiedyś tworzyło się np. stronę internetową będzie chciał podać dane karty kredytowej/płatniczej. Ale np. ja, niekoniecznie chciałbym takie dane otrzymać. Tak na wszelki wypadek, dla spokoju ducha…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Witam, A jak sprawa wygląda z wygenerowanym ramkami na maps.google.pl? Czy mapy umieszczone na stronach w ten sposób też przestaną się wyświetlać? NIe za bardzo mam ochotę podawać googlowi swoje dane do karty kredytowej, a chciałabym żeby klienci wiedzieli gdzie jest mój sklep…
Czyli, że prostym skryptem będzie można konkurencji nieco nadszarpnąć konto.
Tylko jeśli klucz API nie zostanie zablokowany do konkretnych domen. Chyba, że chcesz generować sztuczne odwiedziny – wtedy potencjalnie ma to sens, ale od tego są alerty. Do tego musiałbyś naprawdę sporo tych sztucznych wejść wygenerować by ktoś to faktycznie napoważnie odczuł. Zresztą przed tego typu „zabawami” można się uchronić np. chowając stronę za Cloudflare…