24 kwietnia, dostałem swój pierwszy e-mail od COPYTRACK (COPYTRACK GmbH), z informacją, że rzekomo na swojej stronie mam jakąś grafikę, która narusza prawa autorskie ich klienta „aa+w”. Ciężko było mi się ustosunkować do ich zarzutu, bo jako stronę, gdzie rzekomo jest ta grafika, podali stronę jednej z kategorii, a więc z treścią zmieniającą się dość dynamicznie. Tak więc nie miałem wyjścia, jak uznać ich za trolli i hasłem „uśmiechniętego obozu demokratycznego” kazać im wypie… znaczy „iść sobie w pośpiechu gdzie indziej”.
Spis treści w artykule
COPYTRACK i rzekome naruszenie praw autorskich
Od razu też wiedziałem, że raczej powstanie z tego artykuł, bo wszelkiej maści naciągaczy, a czymś takim wg mnie, w mojej ocenie, w mojej opinii, jest właśnie COPYTRACK, z przyjemnością tępię. Ale artykuł miał się pojawić dopiero po 23 maja 2024, bo właśnie ten dzień został mi wyznaczony jako ostateczny termin płatności za rzekome naruszenie i chciałem sprawdzić, co będzie dalej.
We, COPYTRACK, are writing to you on behalf of our client aa+w, whose license and image rights, limited to the territory of the Federal Republic of Germany, we are here to protect – abroad this is done by our local lawyer partners. Our customer has informed us that Webinsider.pl is likely using an image without permission and has exclusively commissioned us with the clarification, administration of the image rights and, if necessary, the enforcement of any rights infringement. Images are protected by copyright law and infringements are actionable under national and international law. Please see the attachment below for details.
Natomiast obserwując internet, rozmawiając ze znajomymi, wiem, że to nie tak, że tylko mnie ten zaszczyt spotkał, bo COPYTRACK rozsyła takie wiadomości w ostatnich dniach chyba dość hurtowo, jeśli chodzi o Polskę. Pewnie w nadziei, że ktoś się przestraszy, nie zastanowi nad sensem tego „wezwania” i zapłaci „ugodę”. Uznałem więc, że nie ma co czekać, trzeba publikować już teraz, bo może komuś to pomoże podjąć (słuszną) decyzję.
A owa ugoda to okolice 500 €, więc wystarczy, że w danym miesiącu zapłaci tylko kilka osób, by Marcus Schmitt, który stoi za COPYTRACK nie narzekał na brak środków na życie. Natomiast mam wrażenie, że tutaj mocno przestrzelił, bo u nas 500 € to jednak całkiem sporo już gotówki, więc mniej osób zapłaci „dla świętego spokoju”.
Piszą i piszą, a jak olewam i olewam
Od 24 kwietnia, czyli od dnia pierwszego kontaktu dostałem już kilka wiadomości o właściwie stałej treści, ale za to ze zmienną datą, do której „koniecznie muszę udzielić odpowiedzi”.
24 kwietnia:
Please respond to this letter no later than May 1, 2024.
To avoid further action, including legal action, provide proof of a valid license by May 1, 2024, or acquire it by making payment in our online portal.
4 maja:
Please respond to this letter no later than May 14, 2024.
To avoid further action, including legal action, provide proof of a valid license or any other relevant information by May 14, 2024, or acquire it by making payment in our online portal.
9 maja:
Please respond to this letter no later than May 19, 2024.
To avoid further action, including legal action, provide proof of a valid license or any other relevant information by May 19, 2024, or acquire it by making payment in our online portal.
Natomiast trzeba im przyznać, że przynajmniej są konsekwentni, jeśli chodzi o termin płatności, bo ten w każdej wiadomości jest taki sam, czyli 23 maja 2024. Co wtedy się wydarzy? Strzelam, że albo nic, albo będą wysyłać kolejne wiadomości, aż w końcu uznam, że już pora ich zablokować.
Ale czy to na pewno… „ściema”?
Oczywiście może się pojawić pytanie, czy to na pewno „ściema”. Pewności nigdy nie ma, ale to, że dotychczas nigdy nie dostałem wiadomości od COPYTRACK, nie znaczy, że nigdy nie słyszałem o tym podmiocie i jego aktywności.
Do tego, bazując już na swoim przykładzie, w żadnej wiadomości nie było podanego zdjęcia, względem którego są wysuwane roszczenia, a link do strony z rzekomym naruszeniem, to link do strony jednej z kategorii, czyli strony z bardzo dynamiczną zawartością, gdzie jedyne zdjęcia, jakie się wyświetlają, to „obrazki wyróżniające” artykułów. A te pochodzą z legalnych źródeł, obecnie Envato Elements i Depositphotos, więc nie ma mowy, by coś było nie tak z ich licencjami.
To nie jest porada prawna
I choć w moim odczuciu, w mojej ocenie, wiadomość od COPYTRACK to być może nawet nie tyle, że tylko trolling, ale wręcz być może próba wyłudzenia i być może warto pomyśleć, czy nie odbić piłeczki i nie przejść do kontrataku, również prawnego, to nie traktuj tego, jako porady prawnej. Zwłaszcza jeśli nie masz pewności, że faktycznie wszystkie grafiki i zdjęcia, pochodzą z pewnego źródła i używasz ich na odpowiedniej licencji.
Natomiast nawet jeśli tu się zawahasz, to nie znaczy, że zachęcam do płatności dla COPYTRACK, bo raczej to nie ma sensu. I to nie tylko dlatego, że najpewniej o żadną konkretną grafikę czy zdjęcie na Twojej stronie im nie chodzi, a raczej strzelają na ślepo, bo być może ktoś się przestraszy i dla świętego spokoju zapłaci.
Natomiast to, do czego zachęcam (w takiej sytuacji), to by wykorzystać wiadomość od COPYTRACK jako impuls, by się zatrzymać i zweryfikować, czy na pewno wszystkie zasoby na Twojej stronie mają odpowiednie licencje. Bo kto wie, następnym razem może to nie być wiadomość od COPYTRACK, a od jakiegoś poważniejszego podmiotu, już w konkretnej sprawie…
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Ten wpis to… bzudra
Korzystam z Copytrack jako autor zdjęć, które nie są nigdzie publikowane w necie poza moimi stronami bez prawa do ponownego wykorzystania. Copytrack świetnie sprawdza się w wykrywaniu złodziei,ściąganie… no na razie ściągnęli mi 1050 euro za łącznie 7 zdjęć, na wykrytych około 20. Nie jest idealnie, ale pisanie o tym ze to jest scam mija się zupełnie z prawdą
No cóż, nawet jakby potraktować poważnie, to co napisałeś, i przymknąć oczy na ich budzące moje wątpliwości praktyki, które w mojej ocenie / w moim odczuciu raczej przypominają SCAM niż… To matematyka jest bezwzględna: 7 zdjęć i 1050 euro, gdy oni inkasują ~500 od sztuki, jak ktoś się przestraszy i zapłaci. Więc Ty rzekomo masz 1050 euro (rzekomo, bo kto wie, jaka jest prawda ;-)), a oni zgarnęli jakieś 3500 euro. To nawet z Twojej perspektywy bym się zastanawiał, czy ktoś mnie w balona nie zrobił. I to bez mydła.
PS. Dla mnie, w mojej ocenie, w moim odczuciu, ich działania jednak przypominają mi SCAM.
Ciekawa sprawa – w styczniu do miejsca, w którym pracuję wysłano maila od CopyTracka, rzekomo w imieniu poszkodowanej autorki zdjęcia. Skontaktowaliśmy się niezwłocznie z autorką, która z wielkim zdziwieniem dowiedziała się, że ją właśnie ta firma ją „reprezentuje”. Podkreśliła w naszej korespondencji, że nie przekazywała nikomu (a zwłaszcza CopyTrackowi) pełnomocnictwa, zatem wygląda na to, że być może są twórcy, którzy współpracują z tą dziwną firmą, ale są też osoby, których prace (grafiki, zdjęcia) są wykorzystywane do… wyłudzeń pieniędzy, rzekomo w ich imieniu. I zdaje się nie jest to odosobniony przypadek, jak pokazuje chociażby historia z pewną zabytkową pocztówką (https://www.molif.com/en/2023/03/04/the-copytrack-saga-a-cautionary-tale/).
No właśnie znam kilka różnych historii m.in. z CopyTrack w roli głównej i większość raczej nie wygląda – w mojej ocenie – dla nich dobrze. A że tym razem postanowili napisać też do mnie, to ja postanowiłem dopisać kolejną historię o nich ;-)
I jak to się skończyło – odezwał się. Czy na razie spokój? Od dużo znajomych słyszę, ze też dostali takiego maila
Cisza. Znaczy po publikacji, ale „przed terminem” dostałem jeszcze z 2 wiadomości „z ofertą ugody” (takie jak w artykule opisane) i na tym koniec.