Pod koniec grudnia, przy okazji artykułu na temat klonowania serwerów VPS za pomocą programu Rsync i bezpiecznego połączenia SSH wspomniałem, że z końcem 2017 wygasają ostatnie moje konta hostingowe (hosting współdzielony). Wtedy też założyłem, że gdzieś na początku 2018 wrócę do tego tematu, i napisze coś więcej na ten powodów mojej rezygnacji z tego typu usług. I skoro mamy początek 2018, to…
Spis treści w artykule
Hosting współdzielony
Choć od kilku lat większość „swoich” (moich, moich znajomych i klientów) stron trzymam na serwerach VPS (czasem nazywanych również Cloud ;-)), to jednak cały czas utrzymywałem kilka kont hostingowych, które wykorzystywałem na potrzeby mniej wymagających stron, czy też projektów testowych, których np. nie chciało mi się konfigurować na VPSie, a które mogły działać właśnie na hostingu współdzielonym. Jednak cały czas liczba kont tego typu spadała, a kolejne usługi/strony na nich działające trafiały sukcesywnie na VPSy.
Przez większość czasu ta migracja przebiegała dość płynnie, aż w pewnym momencie okazywało się, że na danym koncie właściwie nie ma już nic, więc nie powodów, by dane konto dalej utrzymywać. Ale też trafiło się kilka wyjątków, i przynajmniej o 2 z nich kilka słów napiszę…
Oczywiście przedstawione w tym artykule poglądy są moimi prywatnymi/subiektywnymi opiniami/odczuciami, które opieram na swoich własnych doświadczeniach, a co za tym idzie, nie muszą odzwierciedlać ogólnego odbioru usługi na rynku.
LinuxPL.com
Jeśli ktoś szuka relatywnie taniego hostingu (pomijając wszelkie oferty typu „za dychę” rocznie), to jest spora szansa, że trafi na ofertę LinuxPL.com, gdzie za niecałe 50 zł rocznie można nabyć najtańsze konto hostingowe, które powinno wystarczyć w przypadku większości mniej wymagających stron/serwisów:
- 2 GB pojemności
- 50 GB transferu miesięcznie
- Nielimitowane domeny
- Nielimitowane bazy danych (MySQL)
- Panel DirectAdmin
Może pojemność konta mogłaby być wyższa (za 123 zł rocznie jest 4 GB, do tego przy przedłużaniu chyba nada obowiązuje zasada +100%), zwłaszcza gdy ktoś będzie chciał tam trzymać również pocztę e-mail (jestem przeciwnikiem trzymania poczty e-mail na tym samym serwerze co stronę internetową – kwestie bezpieczeństwa i dostępności), ale poza tym nie ma dramatu.
Obsługa klienta
To co sprawiło, że zrezygnowałem z ich usług to obsługa klienta. O „najwyższym standardzie obsługi” raczej nie ma co marzyć, bo to chyba też nie ta pólka cenowa, ale… OK, jak trafisz na taki dzień, gdy komuś po drugiej stronie „coś się jednak chce”, to można liczyć na konkretną odpowiedź, nawet jeśli wypraną z „niepotrzebnych” formułek grzecznościowych. Choć warto wtedy jednak mieć jakieś pojęcie o tym, co chce się osiągnąć.
Ostatnio wymieniłem z obsługą co najmniej kilka wiadomości by w końcu łaskawie podali/potwierdzili mi dane, na jakie mam im wystawić fakturę VAT za rozliczenia z programu partnerskiego. Znajoma natomiast straciła domenę, bo przez jej gapiostwo (nie ma co ukrywać) domena zaczęła wygasać, a obsługa kazała jej czekać aż… domena wygaśnie całkowicie, czyli trafi na wolny rynek, bo ponoć inaczej/wcześniej nie było możliwości jej przedłużyć (w tym przypadku jednak opieram się na relacji znajomej, więc… z dystansem).
Mi najbardziej jednak przeszkadzały „jednostronnie ustalane” dodatkowe działania, a konkretnie blokady (uwielbiają walnąć blokadę w .htaccess gdy tylko wykryją minimalnie większe obciążenie, np. spowodowane kopią zapasową) i „zabezpieczenia” (np. na WP-Admin, bez jakiejkolwiek informacji). Mogę znieść „średnią” obsługę klienta gdy wszystko działa i nie muszę mieć z nią do czynienia, ale w innym przypadku – dziękuje, konkurencja ma nie dość, że lepszą obsługę, to jeszcze oferuje więcej za podobną cenę…
Kylos.pl
Oferta Kylos.pl od lat była moim faworytem jeśli chodzi o niedrogie konta hostingowe w nie najwyżej cenie, dlatego od dawna chętnie ich ofertę polecałem znajomym (na zmianę z HitMe.pl). Do obsługi klienta również nie miałem nigdy żadnych zastrzeżeń, nawet przy jakichś tam „perturbacjach” z dostępem SCP do plików dla konta Kylos Silver, czy też z powodu pewnych ograniczeń wynikających z tego, że wszystkie konta hostingowe współdzielą strefę DNS.
Konta najtańszego (Kylos Bronze za 49 zł rocznie) u nich nigdy nie polecałem (1 GB na pliki, 1 konto e-mail), bo zdecydowanie lepiej wydać 99 zł (Kylos Silver) gdzie w zamian otrzymujemy:
- 25 GB pojemności
- 1 000 GB transferu miesięcznie
- Nielimitowane domeny
- Nielimitowane bazy danych (MySQL)
- Panel cPanel
Są to już wartości, które pozwalają nie tylko postawić na tym koncie bardziej rozbudowaną stronę jeśli chodzi o pliki, ale i w miarę wygodnie korzystać z poczty e-mail (choć dalej nie polecam takiego rozwiązania).
A miało być tak pięknie
Wszystko przez lata działało bezproblemowo, aż pewnego dnia dostałem e-mail z informacją, że jedno z moich 2 kont zostanie niebawem przeniesione na nowy serwer-matkę:
W dniach 25-26.03.2017 odbędzie się migracja Państwa konta na nowy serwer hostingowy. Migracja ma na celu podniesienie niezawodności platformy oraz szybkości działania Państwa serwisów.
Wszystkie dane będą migrowane w trybie ciągłym, bez przerwy w dostępie do usług. Konfiguracja nowego serwera będzie odpowiadała bieżącej, także żadne zmiany po stronie użytkownika końcowego nie powinny być potrzebne.
Państwa aktywność jest wymagana w sytuacji, gdy DNS-y domen są obsługiwane zewnętrznie. Należy wtedy wykonać zmianę adresu IP na jaki kieruje domena z „195.162.24.88” na „195.162.24.140” już po migracji konta.
W przypadku, gdy do połączenia z pocztą lub panelem administracyjnym używany jest adres serwera, już po migracji konta, stary adres „nema.kylos.pl”, należy zastąpić nowym „jade.kylos.pl”.
I tym oto sposobem zamiast „podniesienia niezawodności platformy oraz szybkości działania moich serwisów” zaczął się właściwie jeden, nieustający alert dostępności stron znajdujących się na tym koncie – alerty przychodziły po kilka, kilkanaście razy dziennie…
Na moje zapytanie, czy oby podczas tej migracji ktoś jednak nie przesadził z cięciem kosztów (overselling), otrzymałem informacje, że strony znajdujące się na koncie generują prawdopodobnie zbyt duże obciążenie, stąd właśnie takie problemy. Wykresy w panelu zarządzania jednak nieustannie pokazywały… nudę:
Nic nie pomogły tłumaczenia, że przez kilka lat na starym serwerze-matce wszystko było w porządku, a problemy zaczęły się dosłownie chwile po migracji (w między czasie dodatkowo ubyło stron na koncie).
W tym momencie uznałem, że nie ma co boksować się z koniem (to nic personalnego, takie tylko powiedzenie, które mi właśnie wpadło do głowy) i postanowiłem przenieść wszystkie strony z problematycznego konta na… inne konto w Kylos.pl, w teorii o identycznych parametrach (też Kylos Silver), tylko działające od wielu lat na innym serwerze-matce. I wszystkie problemy zniknęły, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Przynajmniej te związane z dostępnością stron…
Znikające ustawienia kopii zapasowych
Na serwerze tym trzymałem kilka małych stron działających pod kontrolą WordPressa (aktualizowane na bieżąco), generujących jakiś naprawdę niewielki ruch (zwłaszcza, jeśli porównam to choćby z „protoplastą” Webinsider.pl, który kiedyś działał na tym hostingu). A skoro strony na CMSie, to mamy tu do czynienia z czymś na kształt organizmu żywego, który cały czas się zmienia – zmiany treści, aktualizacje, co pociąga za sobą konieczność wykonywania regularnych kopii zapasowych.
I tu objawił się kolejny (istotny, bo drobiazgi pomijam) problem, który sprawił, że ostatecznie wszystkie strony z mojego drugiego i zarazem ostatniego konta w Kylos trafiły na VPSa. Bo o ile z dostępnością stron właściwie nie było problemów, to z jakichś powodów – jakby samoistnie – na kolejnych stronach znikały ustawienia automatycznych kopii zapasowych. Nie wiem co było tego przyczyną (nikogo nie złapałem za rękę), ale właściwie co tylko ustawiłem od nowa kopie, to 1-2 dni później znowu pusto, brak jakichkolwiek ustawień.
Było to o tyle dla mnie dziwne, że wcześniej nigdy takich problemów z wykorzystaną do tego celu wtyczką nie miałem. Stało się „tym dziwniejsze”, gdy po przeniesieniu stron na VPSa problemy ustały. Cuda… ;-)
Test na VPSie za 4 zł (netto)
Postanowiłem też, że taką migrację wykonam najpierw na jak najtańszy serwer VPS, tak by jego roczny koszt był jak najbardziej zbliżony do opłaty za hosting, by w ten sposób móc porównać nie tylko dostępność i działanie stron, ale też i wydatki jakie z tym się wiążą. Bo nie sztuką będzie przenieść strony na VPSa za kilkadziesiąt złoty miesięcznie, i pokazać, że teraz nie dość, że strony działają dużo szybciej, to jeszcze skończyły się „cuda”.
Mój wybór padł na serwer Cloud VPS Small w ArubcaCloud, który kosztuje miesięcznie niecałe 5 zł, a więc koszt roczny (59 zł) będzie nie tylko sporo niższy od konta Kylos Silver (99 zł), ale będzie też niewiele wyższy, niż najtańsze konto hostingowe:
- 1 GB RAM
- 20 GB SSD
- 2 000 GB transferu miesięcznie
- Nielimitowane domeny
- Nielimitowane bazy danych (MySQL)
- Ogólnie masz VPSa ;-)
Oczywiście jest tu pewien haczyk – VPS to wprawdzie większa swoboda (jej zakres zależy jednak też od wykorzystywanej wirtualizacji), ale też i większa trudność konfiguracji, więc z oczywistych względów nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Choć zawsze można powierzyć konfigurację i administrację komuś, kto za odpowiednią kwotę zrobi wszystko za nas… ;-)
Test zaliczony
Nie będę przytaczał tutaj jakiś rozbudowanych raportów z kolejnych testów, napisze tylko, że pomimo, że testowa migracja nastąpiła na serwer VPS kosztujący rocznie niecałe 60 zł (brutto), to podczas trwających kilka tygodni testów nie zanotowałem żadnych problemów z dostępnością stron, z ich działaniem.
Nie odnotowałem też znikających ustawień kopii zapasowych. I to bez żadnych dodatkowym napraw czy modyfikacji – po prostu wtyczka za nie odpowiedzialna przestała gubić ustawienia…
Home.pl
Korzystania z ofert firm takich jak Home.pl (i Nazwa.pl) zawsze się wystrzegałem, no chyba, że chciałem zarezerwować kilka testowych domen „za 0 zł”, w przypadku których byłem pewny, że nie będę ich chciał przedłużać na kolejne lata (przedłużenie oczywiście już odpowiednio dużo kosztuje). Niestety pozycję na rynku mają na tyle dużą, że co jakiś czas trafia się nowy klient, który dał się skusić reklamie, i ma tam domeny, lub co – według mnie – gorsze, również hosting.
Do stabilności działania samych usług raczej jakichś specjalnych zastrzeżeń nie mam, bo poza wyjątkowymi sytuacjami, które zawsze i wszędzie mogą się zdarzyć raczej większych z tym problemów nigdy nie odnotowałem. Ale dotyczy to tylko sytuacji, gdy korzystamy albo z prostych stron, które nie wykorzystują „mniej popularnych” modułów/rozszerzeń czy też rozwiązań, bo wtedy często zaczynają się schody. Nawet w przypadku WordPressa…
Wykastrowany hosting w cenie solidnego VPSa
Jakiś czas temu zostałem poproszony o pomoc przy rekonfiguracji usługi Home.pl Business Cloud z kilkoma domenami. Niby nic skomplikowanego – kilka domen, a pod nimi różne strony. Do tego „porządki” związane z kontami pocztowymi. Powiedziałbym, że rutyna. Powiedziałbym tak, gdyby nie to, że akcja rozgrywa się w Home.pl, a więc można się (było) spodziewać niespodzianek.
Usługa Business Cloud w Home.pl do najtańszych nie należy, bo w wersji „starter” kosztuje prawie 500 zł rocznie (brutto):
W tej cenie – być może trochę naiwnie – spodziewałem się czegoś w stylu VPSa, tylko z wdrożonymi kilkoma fajnymi „chmurowymi” (cloud) rozwiązaniami, jak. np. (automatyczne) skalowanie zasobów, dynamiczne kopie zapasowe, czy też możliwość migrowania maszyny między różnymi lokalizacjami.
Nic bardziej mylnego, bo choć cena i „cloud” w nazwie może zmylić, to mamy to do czynienia ze zwykłym hostingiem współdzielonym:
Pragnę poinformować, że Business Cloud Starter jest właśnie usługą hostingu współdzielonego
Ja być może określiłbym to nawet jeszcze dosadniej, bo w moim odczuciu mamy tu raczej do czynienia z wykastrowanym hostingiem (w porównaniu choćby z przedstawionymi wcześniej ofertami), który kosztuje tyle, co nie najgorszy serwer VPS, a „chmurą” (cloud) ma tyle wspólnego co…
Zapomnij o Cloudflare czy innych DNSach
Pierwszy problem pojawił się w momencie, gdy uznałem, że dla bezpieczeństwa i wygody strony „schowam” za usługą Cloudflare. Taka operacja wymagała jednak podmiany domyślnych DNSów Home.pl na DNSy należące do Cloudflare. Wydawałoby się, że operacja wręcz rutynowa, i nie powinno być tu żadnych niespodzianek.
Szybko jednak okazało się, że wprawdzie mogę zmienić DNSy dla domen na inne (zewnętrzne), to jednak nie mam w takiej sytuacji możliwości dodawania do konta (serwera) domen w taki sposób, by wskazywały na wybrane katalogi. Mogę co najwyżej pobawić się przekierowaniami – o ile korzystam z DNSów Home.pl:
Brak opcji dodawania niezależnej domeny w panelu oznacza, że samo ustawienie rekordu A w DNSach na adres IP serwera sprawia, że pod adresem domeny wyświetla się strona znajdująca się w głównym katalogu serwera.
W takim przypadku (zewnętrzne DNSy + strona w podkatalogu) można ewentualnie ratować się jeszcze ręcznym ustawieniem odpowiednich reguł w pliku .htaccess:
RewriteEngine On
RewriteCond %{HTTP_HOST} ^(www\.)?jakaś-domena\.pl$ [NC]
RewriteCond %{REQUEST_FILENAME} !/katalog-z-plikami-strony/
RewriteRule ^(.*)$ /katalog-z-plikami-strony/$1 [L]
Wymaga to odrobiny wiedzy technicznej, ale faktycznie działa.
DNSy albo poczta – wybór (nie) należy do Ciebie
Sytuacja komplikuje się jaszcze bardziej w momencie, gdy ktoś korzysta z poczty e-mail na tym koncie (nie zalecam takiego rozwiązania, ale… ;-)). Bo o ile w takiej sytuacji problem z delegowaniem domeny do odpowiedniego katalogu można w relatywnie prosty sposób rozwiązać za pomocą odpowiednich regułek w pliku .htaccess, to z pocztą to nie zadziała:
Pragnę poinformować, że w przypadku serwerów DNS cloudflare możliwe jest jedynie przekierowanie domeny na adres IP usługi, a następnie przekierowanie jej na docelowy podkatalog za pomocą pliku .htaccess (http://pomoc.home.pl/278). Niestety przy takiej konfiguracji domeny używanie poczty na serwerze w home.pl nie jest możliwe, ponieważ nasze serwery nie obsługują przekierowania rekordem MX i dopiero pełna delegacja na nasze serwery DNS pozwala na pełna obsługę domeny przez serwer w home.pl.
Przyznam, że nawet nie testowałem, czy faktycznie nie da się z nic z tym zrobić, po prostu uznałem, że nie ma co głową walić w mur, przez jakiś czas trzeba będzie się przemęczyć z tą usługą, i szykować powoli klienta do migracji na inne rozwiązanie, u innego dostawcy…
Zarządzanie rekordami DNS tylko przez kontakt z BOK
Gdy już myślałem, że wszystkie przygody za mną, gdy już zrezygnowałem z Cloudflare dla domen, gdy skierowałem zewnętrzne domeny na serwery DNS Home.pl (poczta) okazało się, że to nie koniec niespodzianek:
Okazało się, że o ile w przypadku domen zarejestrowanych w Home.pl i skierowanych na ich DNSy mogę zarządzać rekordami DNS bezpośrednio z panelu zarządzania usługami (lewa strona grafiki widocznej powyżej), to w przypadku domen zewnętrznych skierowanych na serwery DNS Home.pl takiej możliwości nie mam (prawa strona grafiki).
Po ok 25 minutach słuchania muzyczki dowiedziałem się, że w takim przypadku rekordami DNS mogę „zarządzać” poprzez kontakt – każdorazowo – z Biurem Obsługi Klienta. Telefonicznie (20-30 minut oczekiwania na połączenie) lub za pomocą formularza kontaktowego (kolejkowanie wiadomości do ~8 godzin, jak sami podają). No bajka…
AZ.pl
Na koniec może coś jeszcze z jednej strony humorystycznego z panelu zarządzania AZ.pl, gdzie ostatnio też zaglądałem w ramach wsparcia:
Zrzut ekranu zrobiłem chyba gdzieś w listopadzie 2017, i już wtedy w pulpicie „straszyły” 2 komunikaty dotyczące kończących się „wkrótce” lub „niedługo” usług:
- Domena wkrótce wygasa: [ciach].pl wygasa 2018-09-[ciach]
- Subskrypcja niedługo wygasa: SSL Smart wygasa 2018-09-[ciach]
Domena (i certyfikat SSL) 2 miesiące po zakupie/przedłużeniu już jest w panelu oznaczana jako wygasająca, gdy jest ważna jeszcze przez 10 miesięcy, czyli ma przed sobą jeszcze ponad 80% okresu na jaki została opłacona.
Z jednej strony jest to zabawne, ale może być również niebezpieczne – tak wcześnie, a co za tym idzie tak długo wyświetlany komunikat zapewne w pewnym momencie zacznie być ignorowany, nawet gdy będzie zbliżał się realny koniec usługi (choć przed utratą domeny zapewne ochroni nie tylko ewentualny okres jej wygasania, co też i liczne wiadomości e-mail wysyłane z przypomnieniem ;-)).
Gdzie mam VPSy
By nie było, że wpis jest tylko o tym, skąd odszedłem (uciekłem) lub skąd uciec chciałbym, to wymienię 3 serwisy gdzie obecnie mam swoje prywatne VPSy:
- HitMe.pl – tu znajduje się od dawna mój podstawowy VPS (na nim trzymam m.in. stronę Webinsider.pl), i nie mogę złego słowa powiedzieć/napisać ani o jego działaniu, jak i obsłudze klienta, choć mogli by (w końcu) wdrożyć do oferty jakieś rozwiązania chmurowe (cloud)
- DigitalOcean – usługę odkryłem kilka lat temu, i od razu mnie oczarowała minimalistycznym (nie mylić z niefunkcjonalnym) interfejsem, przejrzystym cennikiem i licznymi rozwiązaniami, które sprawiają, że od razu widać, że „cloud” nie służy tu jako lep na muchy (naiwnych klientów)
- ArubaCloud – z ich ofertą pierwszy raz zetknąłem się już jakiś czas temu (VPSy za 4 zł), ale dopiero niedawno, właśnie na potrzeby testów „migracji z hostingu” postanowiłem skorzystać, i… obecnie mam 3 testowe VPSy, oczywiście za 4 zł każdy
- e24Cloud – w obecnej chwili nie mam tutaj żadnych serwerów, ale korzystam z pamięci S3 (e24pliki) m.in. do tymczasowego (pośrednik) przechowywania plików kopii zapasowych stron internetowych
Pożegnałem nie tylko hosting współdzielony
Koniec ubiegłego roku (i początek obecnego) to nie tylko moje rozstanie z hostingiem współdzielonym. Pożegnałem również usługę New Relic, z której korzystałem głównie do monitorowania wykorzystania zasobów na serwerach VPS. Obecnie z usługi w wersji bezpłatnej nie tylko zniknęła ta opcja, ale również alerty, przez co dla mnie usługa ta stała się totalnie nieprzydatna. Z wersji płatnej nie zamierzam korzystać, bo nie wiedzę takiej potrzeby. W międzyczasie stworzyłem własne rozwiązanie tego typu, które spełnia wszystkie moje wymagania.
Pożegnałem się również z reklamami Google AdSense na wszystkich stronach, którymi zarządzam, bo patrząc po stawkach jakie Google oferuje w Polsce, to chyba ciężko nie odnieść wrażenia, że by cokolwiek sensownego z tego systemu wyciągnąć, to trzeba mieć naprawdę duży ruch. A gdy w jakimś serwisie taki ruch już jest, to… i tak lepiej porzucić ten system, choćby na rzecz samodzielnego zarządzania kampaniami. Chyba, że ktoś ma stado śmieciowych stron, wtedy faktycznie – może kokosów z tego nie będzie, ale też nie ma za dużo innych możliwości (monetyzacja zaplecza, długi ogon, itp.). Reklamy Google AdSense zostawiłem też w aplikacjach mobilnych (na Androida), gdzie nie tylko „klikaność” w reklamy jest dużo wyższa niż na stronach internetowych, to też nie ma za bardzo sensownej alternatywy.
Wywaliłem też serwis Wykop.pl z czytnika RSSów (dodałem go chyba gdzieś pod koniec listopada… 2017), dzięki czemu lista najnowszych artykułów przestała wyglądać niczym najgorszej jakości redakcyjne spady z kiepskiej bulwarówki, coraz częściej urozmaicane o kolejne „sensacyjne nagrania” z kamerek zainstalowanych w samochodach… ;-)
- Wakacje składkowe ZUS a zawieszenie działalności gospodarczej, czyli uważaj, bo być może nie będziesz mógł skorzystać (w 2024) - 1970-01-01
- Przykładowy kalkulator wyceny usługi druku 3D, czyli nie tylko materiał się liczy - 1970-01-01
- Home Assistant 2024.10, czyli nowa karta „nagłówek” i niedziałający TTS w ramach usługi Google Cloud - 1970-01-01
Z tego co widzę, to hitme.pl w swoich podstawowych VPSach (SSD1 czy Vz1, oba za 17zł) mniej więcej tyle samo co VPS za 4zł. A do tego piszesz iż w praktyce działają wcale nie gorzej?
A z tego co widzę, to kropa na DO jest drożna/oferuje mniej niż hitme.
Zacznę od tego, że serwer za 4 zł miesięcznie (netto) w ArubaCloud sprawdził się jako najtańsza alternatywa dla hostingu, niekoniecznie jednak już pod bardziej wymagające serwisy (kwestia zasobów i konfiguracji). Trzeba tylko pamiętać, że 4 zł to jest cena promocyjna (normalna to chyba 20-30 zł), i co jakiś czas pojawia się informacja, że to już ostatni gwizdek (dla nowych, bo dotychczasowe maszyny mają mieć utrzymaną cenę). Do tego w przypadku tych serwerów jest kilka ograniczeń, jeśli chodzi o dodatkowe opcje/usługi (dostępne tylko dla droższych serwerów).
W HitMe.pl sam korzystam z VPSa XEN2G (cena katalogowa to 129 zł miesięcznie, ale w zamian mam 4 vCPU Intel Xeon, 2GB RAM + 2 GB SWAP + 100 GB HDD), i na temat działania tego VPSa faktycznie nie mogę napisać złego słowa, tak samo jak na temat obsługi klienta (choć z BOKu „wszędzie” korzystam zazwyczaj gdy faktycznie muszę). Kilku moich znajomych korzysta obecnie również i ze słabszych jednostek, i też raczej są zadowoleni. W przypadki HitMe mam też bezpośredni kontakt z „Wielkim Szefem”, co też ma swoją wartość (w razie czego). Mam tez nadzieję, że w końcu do oferty dodadzą kilka rozwiązań „bardziej cloud”.
Z kolei w DigitalOcean najtańszy serwer może faktycznie wypada drożej w porównaniu z innymi najtańszymi na rynku, ale sam „na produkcji” raczej korzystam z mocniejszych wersji, gdzie już różnice w cena się zamazują. Do tego mamy tu rozliczanie godzinowe, co idealnie sprawdza się np. gdy potrzebujemy „na chwilę” postawić dodatkowy serwer do jakiegoś „specjalnego zadania”. Dla mnie jednak największą zaletą DigitalOcean jest ich rozbudowana oferta usług dodatkowych (block storage, object storage, load balancer, monitoring, cloud firewall, itp.) i możliwość elastycznego zarządzania zarówno kopiami zapasowymi (kopia zapasowa, migawki) jak i samymi serwerami (skalowanie, migracja między lokalizacjami). Do tego na plus zaliczam rozbudowane API.
Pamiętaj też, że w przypadku wirtualizacji wiele zależy od jej typu, bo nie zawsze vCPU = vCPU, i nie zawsze 2 GB RAM = 2 GB RAM (czasem nawet przy tym samym typie wirtualizacji, ale u innych dostawców).
Tak wiem, iż Aruba ma wieczną promocję :D
Ja na razie szukam czegoś do nauki i zabawy – na razie strony trzymam na atthost.pl.
Mi bardziej chodziło, iż aktualnie na start mogę mieć Arubę jakiegoś teoretycznie podobnego VPSza za 20 zł (tu HitMe ma17 brutto) ale nie raz widziałem VPS po 19zł netto – temu mówię ogólnie VPS po 20 zł.
Temu patrzę, czy jest coś „na start” np. za 10 zł co faktycznie będzie lepsze niż Aruba za 4 zł. Bo szczerze, na półce tanich VPS jak dla mnie wszystko wygląda tak samo. Może art. Jaki VPS na start?
W notatkach (Trello) mam tematy typu „od XYZ do…”, czyli właśnie z zacząć z… Jest tam też temat VPSów, choć w ujęciu bardziej technicznym. Do zabawy, testów i nauki, to nie wiem, czy nie najlepszym wyjście będzie jednak np. Raspberry Pi czy jakiś VirtualBox. Nie dość, że odpada tutaj miesięczna opłata, to jeszcze właściwie dowolnie możesz „skalować” środowisko (VirtualBox), czy masz coś na kształt serwera dedykowanego (Raspberry Pi).
Z komercyjnych ofert na VPSy to chyba ciężko będzie przebić serwer za 4 zł w ArubaCloud (czy nawet 17 zł w HitMe), chyba, że mowa o rozwiązaniach tymczasowych (np. 10 $ do wykorzystania w DigitalOcean, co daje niby „tylko” 2 miesiące pracy najtańszego serwera, ale dzięki temu, że jest to rozliczanie godzinowe, to można z nich korzystać dużo dłużej).
kilka dni temu wystartował tez program „Freetier Early Access” w Oktawave, dzięki któremu można przez rok testować ich usługi. Są jednak haczyki – musisz mieć firmę (działalność gospodarczą), i w wersji bezpłatnej masz tylko adres(y) IPv6 (IP4 dodatkowo płatny). Do tego pula zasobów do wykorzystania ograniczona, ale to akurat mnie nie dziwi. Podobnie wygląda sytuacja w chmurach Microsoft, Google, Amazon, gdzie też nie jest trudno o bonus na start… Zresztą np. Alibaba Cloud też oferuje 300 $ na start (wiem, że u nas raczej są znani z np. sklepu AliExpress, ale mają też swoje usługi hostingowe/chmurowe).
Przez zabawę, mam na myśli postawienie swojego nextclouda (jeszcze nie wiem, jak co będzie odpowiadać za storage – fajnie było by mieć coś co będzie minimalizować duplikacje plików) oraz postawić swojego Slacka (proponujesz jakaś alternatywę).
Tak więc, w grę wchodzi jedynie VPS, a nie PRI czy VirtualBox. Bo jednak, chciał by to było dostępne online.
Akurat nie ma większego problemu by Raspberry Pi „wystawić na świat” (zresztą system na VirtualBoxie też się da), wystarczy publiczne IP, nawet niekoniecznie stałe… Ale patrząc na to co zamierzasz na tym postawić, to Malince może zabraknąć mocy (choć Pi3 radzi sobie całkiem sprawnie z różnymi web-platformami). Ale do meritum…
Obecnie mam zapisane „do testów” kilka rozwiązań typu „własna chmura (nie tylko) na pliki”, zwłaszcza że od czasu gdy opisywałem jak zainstalować na Pi OwnCloud sporo się pozmieniało. Oczywiście na lepsze. Oprócz wspomnianego OwnCloud rozważam m.in. Seafile i właśnie Nextcloud. Natomiast jestem cały czas jeszcze przed zakończeniem testów, więc… Tu na pewno potrzeba pamięci, stąd Pi3 + HDD wcale nie wydaje się takim złym pomysłem. W innym przypadku do VPSa można dołączyć jakąś pamięć typu S3 (object storage, block storage).
Alternatywę Slacka mam na liście, ale tu to w ogóle na razie nie mam faworytów, dlatego jeśli coś wybierzesz – podziel się… :-)
Ja sam raczej w pierwszej kolejności przymierzam się do postawienia na serwerze jakiegoś czytnika RSS w formie WebAplikacji, oraz czegoś „w stylu” Trello. Tu mam chyba 2 faworytów, tylko niestety, wszystko wskazuje na to, że migracja albo będzie ręczna (a mam naprawdę dużo kart, zadań, projektów), albo trzeba będzie napisać jakiś własny „importer/eksporter”.
W szczególności iż docelowo chciałbym 2 instancje tego – jedna prywatne z jakimś freenas w domu oraz służbowa z jakimś S3
No to jak w domu, to Pi + HDD wydaje się idealnym rozwiązaniem (lub jakiś bardziej rozbudowany NAS, ale wtedy koszt większy).
Raczej ex PC (mam trochę sprzętu), bo potrzebuję 10TB. Coś jak bym znał sposób na chmurę kilku Pi, które by były w standby, a wzbudzały się przy pobieraniu plików. Potrzebuję rozwiązania mega eko w użytkowaniu (kosz działania), dla do długiego przechowywania/rzadkiego wykorzystania.
Kiedyś pewna firma (serwerownia) oferowała darmową kolokację Raspberry Pi, ale to było kiedyś… Pi pobiera tak mało energii, że nie ma nawet modułu WoL, który pobierałby mniej więcej drugie tyle prądu, więc tu o wzbudzanie/usypianie raczej nie ma co się martwić. Nie wiem do czego Ci chmura kilku Pi – jeśli chodzi o wydajność, to widziałem rozwiązania klastrowe tego typu, jeśli o pojemność dysków, to wystarczy dobry (aktywny) HUB USB.
Cloud czy coś podobnego, bo raczej nie uda się by jedno urządzenie pociągnęło m.in. też wydajnościowo kilku HDD tak by móc przechować z 8TB danych i to najlepiej w jakiś RAID 5 (tu tylko softowo).
Zakładałem iż będzie PI1 z OVM i pod który będą podpięte PR-note z 2x HDD 4TB. W momencie zapotrzebowania na więcej miejsca, będę załączał kolejny węzeł. I z czasem przejdę z „RAID 1” na RAID 5/6
Ja bym nie patrzył na ilość danych do magazynowania, tylko to, jak często i jakie ilości będą przerzucane. Bo kilka TB danych, które sobie leżą i czekają aż kiedyś będą potrzebne to raczej niewielkie obciążenie. Co innego, jak będą one non stop mielone/przetwarzane… Ja mam w domu np. tak, że Pi zarządza danymi, ale same dyski podpięte są bezpośrednio do routera, gdzie mam m.in porty LAN 1 Gbit/s (w Pi jest to tylko 100 Mbit/s). Kolega podobnie, z tym, że zamiast dysków wpiętych do routera ma 2 kieszenie sieciowe…
Ale to masz dyski sieciowe? Z gniazdem RJ45?
Czy router ma gniazda USB i pod nie są podpięte te dyski.
Ja mówię o przechowywaniu multimediów typu zgraj i zapomnij. Bo szukałem rozwiązania na mega eko rozwiązanie. Czyli PR1 po prostu chodzi 24h idzie cały czas te 15W, ale nody są uśpione więc niezużycie prądu na PI i dysk jest 0W. Dopiero jak dana jest potrzebna, do PI dostaje Wake On Lan i pobiera prąd jedynie gdy dane są odczytywane/zapisywane na dysk.
Bo posiadanie PI do którego podpięte jest masa dysków jest proste, ale on jednak będzie pobierał już trochę prądu.
O WoL w przypadki Pi zapomnij, nie przypadkowo nie mam w tym takiego układu, bo taki układ pobierałby pewnie tyle samo energii co Pi w stanie spoczynku. No chyba, że jakieś rozwiązanie sprzętowe, zarządzające zasilaniem. Ale nie wiem, czy to ma sens. Nie wiem dlaczego zakładasz, że Pi będzie pobierać masę prądu? No chyba, że Ty z tych, co na noc TV, router, itp. wyłączają z gniazdka… ;-) Oczywiście HUB USB, czy same dyski też pobierają jakąś energię, nawet w trybie uśpienia. Choć pewnie można wykorzystać GPIO w Pi do wzbudzania konkretnych portów w HUBie (pomijam HUBy sterowane programowo, bo to pewnie już droższa zabawka), czy też sterowania zasilaniem w listwie zasilającej (odpowiednia listwa, lub przekaźniki sterowane sygnałem z GPIO).
Ja dyski mam USB wpięte do routera (ma 2 porty, a w razie potrzeby można podłączyć HUB USB), kolega ma 2 kieszenie LAN/WiFi (jedna chyba tylko LAN, druga LAN i WiFi).
A jakie to modele?
Kieszenie HDD LAN/WiFi? Nie pamiętam dobrze, bo u tego znajomego ostatni raz temu byłem pewnie ponad rok temu, ale na rynku jest tego obecnie całkiem sporo, i z tego co widzę, to ceny jakby przyjaźniejsze.
Moje niedawne doświadczenia z zachwalanym ArubaCloud (najtańszy VPS za 5 zł).
Instalacja systemu i pakietów – masakrycznie wolno. Przekopiowałem pliki phpmyadmin na serwer aby go lokalnie rozpakować – rozpakowywało w tempie 1 plik na sekundę. Zdecydowałem się więc pchać pojedyncze pliczki na serwer (przez SSH) – „aż” 2 pliki na sekundę. Aby sprawdzić jaki jest transfer, próbowałem przez SSH kopiować większe pliki – zrywało połączenie po pierwszych 50kB (mieli ustawioną jakąś blokadę). Na moje uwagi zgłaszane na supporcie otrzymywałem wymijające odpowiedzi – na koniec gość z supportu przyznał że w sumie ile zapłaciłem tyle mam :) Nie wytrzymałem już tego i zaorałem Clouda.
Bez przesady z tym zachwalaniem (nie będę rozpisywał się już nawet o panelu zarządzania/klienta, bo jest… jaki jest), zwłaszcza wersji najtańszej, która raczej sprawdzi się do testów niż na potrzeby środowiska produkcyjnego. No chyba, że masz na myśli liczne strony – w tym zajmujące się szeroko rozumianym bezpieczeństwem – gdzie Aruba regularnie pojawia się jako partner. Ale przyznam, że na 3 różnych VPSach w ramach testów uruchomiłem:
I jak na razie – niecałe 2 miesiące – bez problemów, nawet bez poprawki na to, że są to VPSy po 5 zł. Strony Webinsider.pl jednak nie będę przenosił na nie, nawet w ramach testów. Ale o tym dlaczego, może kiedy indziej… ;-)
Zresztą w artykule ArubaCloud przywołałem tylko i wyłącznie jako (chyba) najtańszą alternatywę dla hostingu współdzielonego, i było to moje pierwsze podejście do ArubaCloud, choć oczywiście ich reklamy i „artykuły sponsorowane/partnerskie” wcześniej już widziałem nie raz.
Ale zainspirowany Twoimi przygodami postanowiłem teraz, na szybko zrobić mały test – wprawdzie nie z poziomu SSH, a po SCP, ale powiedzmy, że to to samo:
Testy wykonałem na 2 VPSach „za piątaka” w ArubaCloud, i jak chyba sam przyznasz – dramatu nie ma, a wręcz przeciwnie. Może trafiłem na lepsza matkę, a może relatywnie wczesna godzina (9) sprawiła, że serwery z którymi dzielę matkę (i tym samym sama matka) mniej obciążone… Zresztą sprawdzałem też „klonowanie VPSa” po SSH (Rsync) i też raczej bez problemów.
Natomiast muszę przyznać, że jeśli opisywane zdarzenie z supportem faktycznie miało miejsce, to jest to dość karygodne, i na pewno tak to nie powinno wyglądać, nawet dla najtańszych serwerów. Zwłaszcza, że one najtańsze są tylko w promocji (choć chyba jest to wieczna promocja ;-)), i poza nią ceny są normalne, jak u wielu innych dostawców tego typu usług.
Napisał byś gdzieś coś więcej o krówce.
Artykuł o „poczta we własnej domenie” (w nowej odsłonie, bo się pozmieniało) mam w planach od dawna (Trello). Ale z racji tego, że ostatnio m.in. na swoje potrzeby odświeżałem temat, to pewnie niebawem coś się pojawi. Prawdopodobnie cykl trzech artykułów – poczta we własnej domenie jako usługa, poczta we własnej domenie hostowana u siebie, i… krówka, jako mój ostatni zwycięzca…
To ja może podrzucę 4 temat. Szukając dziś czegoś o krówce, natrafiłem na wpis https://heroot.com/2017/05/29/wlasny-serwer-poczty-na-mailcow/ i przeglądając dalej tego bloga na wpis https://heroot.com/2018/01/16/prosty-backup-poczty-na-exim/. Czyli jak zrobić backup poczty, by mieć pewność iż wiadomości do nas zawsze dojdą. Przynajmniej na szybko jak to czytałem, polega na takim proxy serwerze dla poczty przychodzącej.
Wiem, iż jako autor, możesz nie chcieć linkować, ale wrzucam tu jako propozycję 4 tematu.
Bez przesady. Raz, że sam nie jestem w stanie o wszystkim napisać, w każdym razie na „tu i teraz”. Dwa, jeśli jest to źródło wiedzy, które faktycznie może komuś się przydać to nie ma problemu. Jeśli wycinam, to raczej SPAM-linki.
Powyższy post trafił do moderacji, więc poszło raczej w formie PW :P, więc do DEL.
Obecnie MailCow chyba częściej się instaluje w wersji „dockerized”, bo ta jest aktualnie rozwijana (zwykła ponoć z czasem też ma ruszyć, i mają iść równo), i na tej raczej się skupię w artykule, bo też i taką wersję testowałem. Ogólnie założenie dla artykułu było takie, że ma to być „mail-out-of-the-box”, więc kilka takich rozwiązań przejrzałem i przetestowałem pod koniec 2017. Ale nie chcę tutaj robić zbyt dużego „offtopa”, ze szczegółami poczekam do artykuły… ;-)
>tryb motywator on
To ja czekam jutro na artykuł :P
>tryb motywator off
Ja też, ale chyba najpierw Januszowi z TM motyw opisze, bo – cierpliwie – czeka już rok na to… ;-)
> tryb motywator on
> echo „To ja czekam jutro na artykuł :P”
> tryb motywator off
Jeszcze co do backupu poczty, to np. u znajomego, który chciał pocztę na serwerze, ustawiłem tak, że dodatkowa (!) kopia poczty idzie na Gmaila. Ja raczej większość kont – przynajmniej tych najważniejszych domen – trzymam u zewnętrznych, wyspecjalizowanych dostawców tego typu rozwiązań. Na własnym hostingu (dedykowany dla poczty VPS) raczej konta domen tymczasowych, ew. „mniej ważnych” (znaczy ważnych, ale nie z aż tak kluczowym SLA ;-)).
SLA fajne, tylko mi już miejsca brakuje na gmail :P
To musisz albo usuwać co zbyteczne (wiem, wiem, choćby po sobie – wszystko jest potrzebne ;-)), albo starsze (wybrane) wiadomości archiwizować i/lub przenosić na inne, „pomocnicze” konta.
PS. Czy ja dobrze rozumie, iż krówka działa na tagach jak gmail, a nie katalogach. A co za tym idzie jedna wiadomości może być jednocześnie pod kilkoma tagami?
Dlaczego ten artykuł zniknął? Jak i wiele innych na Twoich stronach? Znikają po jakimś czasie. Zostaje tytuł i ew. komentarze.
Artykuł powinien być, znaczy treść, bo rozumem, że masz na myśli brak treści. Używasz jakiejś wtyczki do blokowani reklam? Sprawdź proszę, czy po dodaniu do wyjątków Webinsider.pl lub po tymczasowym wyłączeniu tej wtyczki problem będzie nadal występował. Jeśli nie, to prosiłbym o podanie przeglądarki (nazwa) i nazwy wtyczki z której korzystasz, bym mógł bezpośrednio to sprawdzić.
Masz rację. Używam uBlock Origin. Po jego chwilowym wyłączeniu treść wraca. Testowane zarówno w Chrome, jak i w Firefoxie. Ciekawe tylko, że dotyczy to wybranych artykułów.
Ok, w takim razie sprawdzę to na wirtualnej maszynie, jak to wygląda w przypadku tej wtyczki, i ew. czemu tak się dzieje. Dzięki za info.
No i sprawdziłem uBlock Origin na Chrome i faktycznie. Dziwne to, bo zostawia nagłówek, elementy „pod wpisem” oraz pasek boczny, le idealnie wycina całą treść, i to na domyślnych filtrach. Do tego nie na wszystkich artykułach, a niektórych. Na ~50 ostatnich wpisów brak treści miałem w przypadku 2 – o automatycznej reklamie Google AdSense i historii (nazwy) TemplateMonster. By było zabawniej, to przepuścił (wyświetlił) bez problemu choćby ostatni artykuł sponsorowany (o usłudze Ikol).
A jednak. ;) Czyli to nie u mnie coś się wykrzaczyło. Ale faktycznie ta „chirurgiczna” precyzja jest zastanawiająca. ;D
Kiedyś mi już dziewczyna wspominała, że u niej na Chrome czasem nie ma treści – ale, że jej system jest specyficzny, to uznałem, że to tylko u niej tak… ;-) No ta wybiórczość jest o tyle niedobra, że trudniej będzie mi ustalić (i wyeliminować) przyczynę. Bo wynika, że to nie kwestia jakiegokolwiek stałego elementu na stronie, a… nie napiszę, że loterii, bo raczej kaprysu blokera…
W końcu znalazłem chwilę by przysiąść do tematu. Zerknij tutaj: Wtyczka uBlock Origin blokuje treść niektórych artykułów, czyli wyraz „reklama” w nazwie tagów i kategorii. Tylko wyłącz uBlocka/AdBlocka, bo inaczej tego artykułu nie przeczytasz… ;-)
Ceny w home.pl są z księżyca. I to z księżyca Jowisza.
W pierwszym roku są często nawet całkiem niezłe (np. złotówka), ale w kolejnych latach przychodzi za to dość słono płacić.